...czyli jakie smaczne kąski można dorwać pomiędzy regałami z ubraniami,
w jednym ze sklepów popularnej sieciówki.. :)
Przyznaję, skusiła mnie ta odmienność, aczkolwiek cena była również nienaganna (zaraz po opuszczeniu sklepu nerwowo zaczęłam podliczać wartość podobnych zakupów w osiedlowym markecie - ufff, studencki budżet nie nadszarpnięty! ;) ).
Krem czekoladowy - orzechowy, kuszący wdzięczną obietnicą na opakowaniu - ''RICH, SMOOTH & NUTTY'' niestety nie powala.
Ba, myślę, że w smaku nie wygrywa nawet w starciu z biedronkowymi, czeko - tłuszczami utwardzonymi.
Delikatna ( toć pożałowali) słodycz jest tu po prostu niesatysfakcjonująca jak dla takiej cukro-uzależnionej mnie.
Zapach czekolady (czy też orzechów, których mamy tu ponoć 'aż' 14 %!) - słaby, aromatu brak, a szkoda, bo naprawdę lubię sobie czasem powąchać coś czekoladowego.
Konkludując - wolę osławioną, włoską tradycję z Ferrero, choć i ta ostatnio jest dla mnie ZA BARDZO orzechowa, a ZA MAŁO słodka.
Cóż, pozostają ww. i hojnie ociekające cukrem, tłuszczyki trans.
Cena: 8,99 zł
Masa netto: 350 g (kto to za mnie wyzeruje?)
Ocena: 2/10
Natomiast masło orzechowe... to już zupełnie inna bajka. :)
I nic to, że nigdzie nie mogę dostać wychwalanego przez Was Black Rose - bo właśnie znalazłam swój ideał! :)
I to w tak niskiej cenie!
Mocno kleiste, lepkie i zapychające.
Gęste, z całymi połówkami chrupiących orzeszków, z fajnym dodatkiem cukru trzcinowego w składzie.
Nawet po odejściu od stołu jeszcze dłuuugo hula w ustach ten wspaniały, arachidowy smak. :)
Przywołuje na myśl idealne, angielskie smarowidła, znikające na słoiki podczas ostatnich wakacji w Szkocji (razem z 3/4 moich 'kieszonkowych'...)
Cena: 5,59 zł (!)
Masa netto: 350 g
Ocena: 10/10
... a o owsiance w ładnym pudełeczku kiedyś tam! ;)