Nie upiekłam ciasta na niedzielę.
Po raz pierwszy od tygodni tradycja (czy też już rytuał?) rozpuszczania sobotnio-wieczornej kuchni w zapachu maślanej słodyczy z piekarnika - uległa zachwianiu.
Mama postanowiła mnie nie odwiedzić (tak, bo to mama odwiedza swą studiującą córkę - nie na odwrót), a wizja upieczenia całej blachy ciasta wyłącznie dla siebie, wydawała się smutna niczym picie do lustra.
Fioletowa od babcinego soku z jagód owsianka, jedzona w piżamie miała mi to zrekompensować ( w zasadzie to głównie rozpływająca się w niej czekolada, ale nie bądźmy drobiazgowi ;) ).
Na wpół chmurne niedziele bywają smutne, tym bardziej kiedy ślizgając się palcem po szklanych ściankach miodowego słoiczka - dostrzegam jego nagły brak ( czy Wasze miody też są tak zaskakująco mało wydajne? )
Nic to, w przyszłotygodniowym ferworze przygotowań odbiję sobie ten niedosyt pieczenia, ba, nawet potrójnie! ;)
Póki co, wciąż zachodzę w głowę nad wyborem, wertując setne już strony przepychu wielkanocnych bab i mazurków.
Tymczasem jednak, (nie)świadomie przeciągając każdą chwilę przy klawiaturze typu qwerty, zręcznie podmieniam ją na tą czarno-białą.
Wszak brak wymówek i wiosennego słońca najlepszym motorem mobilizacji. ;)
Kiedyś też grałam na tej czarno białej ^^
OdpowiedzUsuńA śniadanie pycha ! Piękne kolory *_*
A Ty koniecznie idź do sklepu po nowe gruszki ^^
a czemu już nie grasz? :(
Usuńja w zasadzie śpiewam, ale...jako true wokalista muszę umieć też i czytać nuty i akompaniować sobie. ;)
a po gruszeczki koniecznie muszę lecieć. :)
pycha. czekolada :D mniam. :)
OdpowiedzUsuńmmm same pyszności :) mniam!
OdpowiedzUsuńHaha, swietna lyzeczka! <3
OdpowiedzUsuńMoj miodek, nawet w tym najwiekszym sloiku zawsze zaskakujaco szynko sie konczy! ;O
u mnie niestety w niewyjaśnionych okolicznościach znika tak również i nutella i masło orzechowe i wszystko, co zdoła upakować się w kuszący słoiczek. ^^
Usuńmmm pyszności! ;)
OdpowiedzUsuńteż mam rytułał weekendowego pieczenia^^. Owsianka po prostu jagodowa miłość :).
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszystkie milki, jestem w trakcie wyzwania "spróbuj każdej i zatrzymaj opakowanie" :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog ^^
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam spróbować tej Milki, ale duże opakowania przerażają mnie wizją zjedzenia jej samodzielnie na raz :P
U mnie wszystko się kończy i miodek i masło orzechowe :(
OdpowiedzUsuńMmmm, pyszności :D
OdpowiedzUsuńhttp://ciasteczkowepotwory.blox.pl/2011/07/Snickersowo-trufle-i-krem.html#ListaKomentarzy
OdpowiedzUsuńkoniecznie podwójną porcję zrób!
od siebie przekładałam masę masłem orzechowym i dodałam dwa stopione snickersy do masy by nadać tego sklepowego posmaku :D
Owsianka aż kusi swoim kolorem! ;D
OdpowiedzUsuńA Ty masz fajne słuchawki.
I dziękuję za Twój komentarz, od razu się uśmiechnęłam ;))
Kocham tą czekoladę. Ba, kocha ją nawet moja anty-słodyczowa chrzestna (paranoja, jedyny człowiek, jakiego znam i który krzywi się na widok obłędnego tortu kokosowego, tudzież każdego innego przysmaku, zawierającego w sobie cukier). Owsianka jest przeboska - jak będą jagody to zrobię, bo najbardziej lubię ze świeżymi owocami. :>
OdpowiedzUsuńAaaaaa! Wiesz jak dawno nie jadłam czekolady?! Całe... 6 godzin! :D
OdpowiedzUsuńU mnie wszystko kończy się zbyt szybko. Musli, płatki, rodzynki (w tempie ekspresowym).
Wina producentów. Powinni produkować 3 kilogramowe paczki tych pyszności ( w tej samej cenie, oczywiście..) ;)
Zdecydowanie za słodko :P każdą słodycz wolę zamienić albo na maestro albo na owoce bez żadnych dodatków :D
OdpowiedzUsuń