Zgubiłam telefon. Szczyt wszystkiego.
Tyle wystarczyło, by (choć na krótką chwilę) stać się dorosłą i odpowiedzialną oraz zająć swą głowę, czymś innym, niż tylko ''280 kcal + 76 kcal i jeszcze 45, to będzie...''.
Tyle wystarczyło, by (po raz kolejny) rozpłakać się na zajęciach z fortepianu, po słowach swej nauczycielki ruskiego pochodzenia - ''Powiedz, bo Ty mi na anorektyczkę wyglądasz...Daaa, no właśnie, jesteś tak chuda i osłabiona, że to wpływa na Twoją grę i wszystko...''.
Zupełnie tylko tyle, by po szkolę, zamiast do domu udać się do babci, która mą prawdziwą babcia nie jest i między zdaniami o chorym dziadku zjeść puszysty kawałek drożdżowej chałki maślanej (co się ze mną dzieje?).
Paradoks, jak ten 'chaos' zdał mi się przyjemny.
Powiew codziennych przeciwności losu, tak odmienny w mym zupełnie poukładanym, zaplanowanym i całkowicie PRZEWIDYWALNYM życiu w chorobie.
Na obiad było Fettucine all' Alfredo (by nikt nie dostał cukrzycy, od patrzenia na ten blog).
Wiecie, poza makaronu z serem i truskawkami nie lubię zbytnio pasty, nie?
Jednak TO danie jest absolutnym wyjątkiem.
Mama, zaraz obok mistrzowskich kotletów z piersi kurczaka, często na obiad robiła właśnie ten makaron.
Nie kłamię, jeśli KOCHACIE ser - to będzie Wasze ULUBIONE danie z makaronem.
Będziecie łyżką i/lub palcami wylizywać garnek z pozostałości po śmietanowo - maślanym sosie z parmezanem. Jestem tego PEWNA.
Fettucine all' Alfredo/ makaron z serowym sosem
(przepis z dodatku do Poradnika Domowego - Viva la pasta!)
/na 1 porcję - ok. 750 kcal/
- 80 g makaronu tagliatelle (u mnie taki ze szpinakiem, zieloniutki ^^)
- 20 g masła
- 30 g parmezanu
- 60 g śmietanki 22-30% (użyłam 30%)
- pół łyżki posiekanej natki pietruszki (wiedzieliście, że kosztuje 4,99 zł za pęczek?! ;O co można zrobić jeszcze z jej użyciem?)
- biały pieprz (niezastąpiony do wszystkich serów!)
- sól
W litrowym garnku z grubym dnem roztopić masło, wsypać ser, wlać śmietanę i zagotować, cały czas mieszając.
Gotować na małym ogniu, aż sos nieco zgęstnieje - około 10 minut.
Dodać pietruszkę, pieprz i sól. Odcedzony makaron ugotowany al dente nałożyć na talerz, polać sosem i niezwłocznie podać.
Idę nastawić pranie.
O tak, kocham ser miłością szczerą i ogromną! ;)
OdpowiedzUsuńUwbóstwiam makarony, a szpinakowe tagiatelle jest moim ulubionym!
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno będzie mi smakowało;-)
Usuńsuper! mam parmezan, chętnie zrobię na jutrzejszy obiad!
OdpowiedzUsuńa wsypać ser- tzn. wcześniej go zetrzeć?
pozdrawiam;)
Chętnie bym spróbowała, bo wygląda świetnie. Ale jak dla mnie, za dużo ma kalorii.. i ten przeklęty ser, którego nie mogę jeść :(
OdpowiedzUsuńRzecz w tym, że odkąd zaczęłam się odchudzać musiałam zrezygnować z wielu rzeczy. I tak kiedyś podczas rozmowy z instruktorem, uzmysłowił mi, że ser żółty to zło. On sam go nie je, a że byłam zachwycona i nim i wszystkim co mi mówił.. też zrezygnowałam. Pewnie, że można odchudzić każde danie.. ale jeśli nie ma potrzeby sięgania po ser, to lepiej bym go nie ruszała ;]
UsuńOgólnie przeszłam na odwyk serowy - przynajmniej się staram ;)
OdpowiedzUsuńI ze względu na cenę i na to że nie ma w sobie nic co by tę cenę usprawiedliwiało :P
Zostałam poniekąd zmuszona przez nasze drogie państwo wiedzieć ile co kosztuje i dobrze wiem że pietruszka kosztuje prawie 5 zł. Dlatego się zbuntowałam i na balkonie hoduję własną :P
Na tym zdjęciu dzięki zbyt dużej ilości zieleni wyszłaś jak zombie :P
Świetny przepis :)
OdpowiedzUsuńa co do awokado!
Ja lubię na surowo, w sałatce
ale najbardziej ubóstwiam pastę (awokado podziabane widelcem i posolone na świeży chlebek).
jezu, wyglądasz przerażająco. usta masz takie spierzchnięte, napuchnięte, jak po operacji. weź się za siebie, tyj :(
OdpowiedzUsuńspierzchnięte - tak, poza tym blade bo mam taką jasną pomadkę (lubię efekt 'trupich ust' :D) i pomadka się trochę starła zostawiając takie właśnie nierówne plamki. ;p a napuchnięte - nie... nieskromnie powiem, ale mam naturalnie duże usta xd
Usuńno nie wiem, mi się tam te usta podobają :D
Usuńnie ma to jak 'życzliwy' anonimek xD
wiesz, nie miałam na celu obrażenie Cię, w żadnym wypadku! wiem, widzę, że masz pełne usta i to jest piękne, ale widać jakieś takie wyniszczenie. nie wygląda to zdrowo, są sine. z resztą, to światło na zdjęciu sprawia, ze wyglądasz choro
UsuńOj taaaak, parmezan <3
OdpowiedzUsuńto ja nie wiem, gdzie Ty tą pietruchę kupowałaś :D u mnie na targu 1,50 za spory pęczek!
Co można zrobić z jej użyciem? Pesto!! Uwielbiam pesto z natki pietruszki, oliwy z oliwek, czosnku i orzechów włoskich (ale możesz dodać jakiekolwiek inne które lubisz, też będzie przepyszne) :D
mmmmmm :) kocham serek!
OdpowiedzUsuńciekawy sos, a że lubię ser to przepis do wypróbowania! :)
OdpowiedzUsuńFettucini alfredo uwielbiam!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno moja Ty fanko Hello Kitty;)
i znowu Hello Kitty
OdpowiedzUsuńja właśnie siedzę w różowych spodenkach od piżamy z tym uroczym kotkiem:)
jutro smażę naleśniki:)
Anorektyczki często, nawet nieświadomie, próbują 'zatrzymać dzieciństwo'
UsuńWiem, bo sama podczas choroby rozkochałam się w pastelowych kolorach, gadżetach z kreskówek, otaczałam się wszystkim tak 'dziecinnym' że nieraz to wzbudzało śmiech otoczenia
Zamiłowanie do tęcz, różu, HK tutaj od razu mi o tym przypomniało
Autorce bloga życzę zdrowia i silnej dorosłości
Drogi Anonimowy Dobroczyńco, Życzliwy pomocniku, masz pewnie wrażenie, że działasz w dobrej wierze. A wcale tak nie jest.
UsuńAutorce bloga życzę zdrowia, blog pieknie prowadzony!
I jak najmniej trolli
pozdrawiam!
To wygląda pysznie :D dobry przepis na szybki piątkowy obiad :D
OdpowiedzUsuńprzepis z tego bloga http://dzismamochotena.blox.pl/2011/06/Krem-Snickers-i-pralinki.html
OdpowiedzUsuńjuz połowy słoiczka nie ma
Chybabym zamordowała taką nauczycielkę. Nie chyba, na pewno!
OdpowiedzUsuńLubię taką zieleń na talerzu. Uwielbiam ser i makaron, ale jeszcze nie jadłam takiego dania. Muszę spróbować:).
Ostatnio (na dwa dni! powtarzam d-w-a!) siadł mi internet i czułam się dokładnie tak jak Ty bez telefonu.
taka droga pietruszka u Ciebie? u mnie jest po 1,20 za pęczek! od jakiś 3 tygodni wyciskam sobie sok pietruszkowo-jabłkowy w sokowirówce (na włosy ;)), ale gdyby u mnie była taka droga to pewnie bym nie zaczynała nawet ;) ps. też lubię kitty :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie za darmochę :) bo mam w ogródku:P
UsuńO rany, zjadłabym taki makaron. Mniam!
OdpowiedzUsuńmmm uwielbiam makarony! z takim sosikiem napewno pyszny ;) muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńMakaron wygląda pysznie! ;)
OdpowiedzUsuńA Ty dalej afiszujesz się swoją chorobą, nie ma czym się chwalić Roksana, jesteś słaba i tyle. Zamiast narzekać to bierz się za siebie i żryj.
OdpowiedzUsuńspoksik, ale ja jem. :d
UsuńZ takimi komentarzami to lepiej się nie pokazywać. Nie wiesz jak ciężką chorobą jest anoreksja, nie wystarczy "żreć". Nikt nie rozumie,że anorektyczki nie chcą tej choroby, chcą się jej pozbyć, ale to jest silniejsze. Więc zanim się wypowiesz poznaj choć jedną osobę chorą i spróbuj ją zrozumieć i postawić się na jej miejscu. Bo samo jedzenie nie jest wygraną
UsuńA nie pomyślałeś/aś, że może potrzebuje wsparcia? Nawet nie wiesz jak ciężko jest pokonać zaburzenia odżywiania wszelakiej maści (coś o tym wiem).
UsuńSwoją drogą nauczycielka też bardzo "taktowna", nie powiem.
Pozdrawiam ;3
Miki - anorektyczki nie chcą tej choroby? w takim razie ja muszę być marnym przykładem samonakręcania się...
UsuńHm...ja jej nie chcę. Choć jest coś w niej takiego, że 'jej posiadanie' coś nam daje..jakieś poczucie bezpieczeństwa? może wyjątkowości? choć nie wiadomo, jakby to absurdalnie brzmiało - gdyby było inaczej - nie chorowałybyśmy.
UsuńMimo wszystko - resztki zdrowego rozsądku ciągle gdzieś próbują przebić się nad podszepty choroby i rozjaśnić struty nią umysł. Walka toczy się sama - jeśli jej nie ma - przychodzi przegrana.
Miki, no tak się składa, że wiem dlatego nie rozumiem tego toku myślenia. Da się z tego wyjść, trzeba tylko chcieć.
UsuńRoksana, no właśnie. Chorujemy, bo chcemy zwrócić na siebie uwagę, żeby inny się nami zainteresowali, a Ty właśnie to robisz pisząc o tych kaloriach. Nakręcasz chorobę zamiast wygonić ją w ze swojego życia.
Poza dorosnąć, bez any.
Trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuńM.
I ja również
UsuńMar
dziękuję Wam ;*
UsuńNie napisałam że wyglądasz jak zombie "bo wyglądasz jak zombie" tylko "przez zbyt dużą ilość zieleni" na zdjęciu - pewnie jakiś filtr w aparacie czy już na komputerze. Kolor zielony zdominował naturalny róż skóry - sprawiając że teraz wygląda na zgniło-zieloną. Taką jaką mają zombie. Nie widzę powodu by się z tego powodu obrażać, bo albo to niezamierzony efekt i taka uwaga pomoże ci na przyszłość tego uniknąć albo chciałaś tak wyglądać więc fakt że ktoś to zauważył jest dodatkowym plusem ;P
OdpowiedzUsuńW żadnym wypadku nie komentowałam twój wygląd - co najwyżej zdolności przy obróbce zdjęć ;)
Co do tej mojej czekolady to napisałam pod tym postem jaka jest.;d
OdpowiedzUsuńLubię ser, ale nie mogę go jeść. Dlatego że po nim czuje się jak bym umierała, mam straszny ból brzucha...:((
Wyczuwam niski poziom cukru aaaa koniecznie wrzuć jeszcze coś słodkiego :D
OdpowiedzUsuńJa też lubię sine usta xD A makaron wygląda obłędnie, moja mama robi rurki z sosem carbonara, pieczarkami i boczkiem, też dobre :D
OdpowiedzUsuńOo taka serowa pasta jest przepyszna i dostarcza na pewno wiele energii, której Ci potrzeba :)
OdpowiedzUsuńMoja babcia jest taka sama. A taka pasta mniam!
OdpowiedzUsuńOMG!!! 4,99 ZA PECZEK? Ja na bazarku kupuje po zlotowce, czasem nawet niecalej! :) ususz, ladnie pachnie, przyda sie do zupek :)
OdpowiedzUsuńWygląda super :) Na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie, uwielbiam pietruszkę więc na pewno spróbuję:) Obejrzałam chyba cały Twój blog wzdłuż i wszerz i jest niesamowity. Mam nadzieję, że wszystko Ci się poukłada jak najlepiej!
OdpowiedzUsuńnie ma za co :) wkurzaja mnie ludzie, ktorzy nie wiedzaa o tej chorobie nic poza tym co mowi ciocia wikipedia,a zachowuja sie jakby pozjadali wszytskie rozumy :S
OdpowiedzUsuńdlaczego wszytsko jesz plasikowymi sztuccami?;p
OdpowiedzUsuńbo fajnie. :D
Usuńp.s. widelec na zdjęciu jest metalowy ;)
a tak w ogole to te wszystjue pysznosci co dajesz na bloga jesz, czy razczej unikasz? jesli to niekomfortowe pytanie to nie odpowiadaj :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za makaronem ale ser uwielbiam! Heh, kiedy to było kiedy dla własnego dobra mogłam się raczyć takimi smakołykami...Teraz pozostał mmi ser light...
OdpowiedzUsuńto dobrze :)
OdpowiedzUsuńCzekam kochanie na kolejną notkę, bo jestem Ciekawa co tam u Ciebie słychać.
OdpowiedzUsuńChciałam Cię również zaprosić do tagu, jeśli tylko znajdziesz ochotę i chwilkę czasu na jego wypełnienie ;-* : http://hangaroundkitchen.blogspot.com/2012/05/157.html
na razie nie dziękuję :*
OdpowiedzUsuńi czekam na nowe przepisy od Ciebie :D
Uwielbiam makarony! W ogóle kocham włoską kuchnię. Tego jeszcze nie jadłam, ale skoro tak zachwalasz to spróbuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny blog, zdziwiłam się gdy dowiedziałam się, że masz anoreksję i lubisz jedzenie, że tak to ujmę. Nie chodzi o to, że uważam że ty jesteś jakaś nienormalna, po prostu czytałam o tym książkę i wiem jaka to straszna choroba :( Życzę ci powrotu do zdrowia, obserwuję bo fantastyczny blog ;)
Super prosty przepis dziękuję, dziękuję, dziękuję :) Dobrze, że podajesz kcal, im więcej tym lepiej :)
OdpowiedzUsuń