Wracając - chce mi się jabłka - ale nie byle jakiego! Miękkiego i słodkiego.
Idę więc tam, gdzie jabłka dostać można, a tu - niespodzianka! Straganik owocowy wyparował.
Niepocieszona wybieram market, gdzie, jak wiadomo, dostaję jabłko twarde i kwaśne.
20 minut do przyjazdu autobusu - czekać i jeść twardego kwaśniaka czy biec jak szaleniec (lub francuski piesek) do pobliskiego sklepu dla wrocławskiej burżuazji?
Market spożywczy 'EPI' - dobra, nie chodzę tam bo jabłka mają po 4,90 zł/kg i wszystko jest tam w ogóle takie 'ą' i 'ę'. Nawet te piękne, garmażeryjne naleśniki straciatella.
Mówię Wam, Alma przy tym wysiada.
Są jednak! Czerwone i kipiące od swej słodyczy, mięciutkie jabłka Paulared i Delicates (na zdjęciu :D).
1,82 zł przy kasie i teraz i ja mogę poczuć się jak wrocławska elita. :D
Jabłko jabłkiem, ale o 12 godzinie mój żołądek woła o pomstę do nieba, a gotowanie zaplanowanego, kalafiorowego kremu jest ostatnią rzeczą, o jakiej wtedy marzy (żołądek - nie kalafior).
Co zrobić, by się nie narobić?
W lodówce wciąż prawie pełny słoik dyniowego puree (on się w ogóle nie kończy, no zobaczcie sami:).
Otwarta ricotta z promocji, trochę osełki, (dosychająca) pietruszka i tarty parmezan.
Cebulka i czosnek.
A, no i makaron. :)
Penne z dynią i ricottą przepis własny
/1 porcja/
(wartość energetyczna porcji - 400 kcal)
- 60 gr makaronu penne (może być inny)
- łyżka masła
- pół małej cebuli
- mały ząbek czosnku
- 1 kopiasta łyżka serka ricotta, ok. 30 gr (może być inny kremowy)
- 1 kopiasta łyżka dyniowego puree
- 1 łyżka tartego parmezanu
- posiekana natka pietruszki - ja lubię duuuużooo :)
- gałka muszkatołowa, sól i pieprz - fajnie, jeśli jest biały - pasuje do dyni
2. Na patelni rozpuść masło, dodaj posiekaną cebulką i czosnek - podsmaż do zrumienienia.
3. Zmniejsz ogień na średni i dodaj dynię oraz przyprawy - chwilę wymieszaj i dolej zachowaną wodę po makaronie. Podgrzewaj przez chwilkę.
4. Dodaj na patelnię serek ricotta - wymieszaj całość dokładnie, a następnie polej sosem makaron w garnku.
5. Dosyp łyżkę parmezanu i pietruszkę - jeszcze raz wymieszaj i przełóż na talerz. :)
bardzo smakowity przepis ;)
OdpowiedzUsuńoo, koleżanka też z Wrocławia? haha Epi, no sklep dla burżuazji, ale ryby mają mistrzowskie, bo świeże!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
To puree dyniowe chyba się samoistnie rozmnaża w słoiku :)
OdpowiedzUsuńRicotta, dynia, makaron- już kocham to danie :D
OdpowiedzUsuńW końcu sie dzisiaj skusiłam-CUDO!
Usuńmyślałam że wole dynię na słodko, ale chyba zmieniłam zdanie ;) dałam trochę więcej puree i ricotty oraz dodatkowo posypałam pestkami słonecznika- polecam. Jeszcze żaden z Twoich przepisów mnie nie zawiódł! :D
jak z dynią to musi być pyszne, innej opcji nie ma ! :)
OdpowiedzUsuńa co do epi to mimo że mam tam trzy kroki, to wolę nie ryzykować i nawet tam nie zaglądać. trzeba patrzeć na ceny produktów, które się bierze z półki, bo inaczej można przy kasie się trochę zdziwić ;)
Mniam <3 Ty chyba czytasz mi w myślach, akurat mam zamiar zrobić taki makaron!
OdpowiedzUsuńMoje ulubione jabłka to właśnie te twarde i kwaśne:D nie cierpię miękkich.
OdpowiedzUsuńDynia i ricotta podana z makaronem, pysznie! :)
OdpowiedzUsuńAhh! jestem jak najbardziej za;) kawka w starbucksie/pieczenie ciastek ; )
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę spróbować, bo zapowiada się pysznie!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
S.
Jeśli smakuje tak jak wygląda, to nie mam pytań :)
OdpowiedzUsuńbardzo wciągająca historia z życia ;p
OdpowiedzUsuńciekawa i smaczna wariacja na temat makaronu ;)
hej! ja zawsze zastnawiałam się co w tym EPI sprzedają, ale jakoś nigdy nie odważyłam się tam wejść, słyszałam, że droższy sklep niż Alma, i że może wejdę i głupio będzie wyjść bez niczego, a coś będzie za drogie, tak czy siak nie poszłam bu. ale widzę że warto po te jabłuszka :) może następnym razem się odważe ^^
OdpowiedzUsuńhttp://olciuk.ownlog.com/
Taaaaakie tanie jabłka!!! łał!! u mnie taniej niż za 2,5 nie kupisz i to też nie żadne super...
OdpowiedzUsuńPyszny obiad i szybki<3 chyba zrobię sobie te dyniowe pure, ślicznie wygląda:)
A i ja też Kocham jabłka<3!!! wszystkie i kwaśne i słodkie i miękkie i twarde!!!
Bardziej burżujski od Almy?! :o nigdy tam nie byłam. Dyniowy sezon pełną parą :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie dyniowe szaleństwo:-)
OdpowiedzUsuńJa dziś zaczęłam od zupy krem z migdałami i imbirem:-)
Uwielbiam makarony:)
OdpowiedzUsuńMmm, szybki i wartościowy :)
OdpowiedzUsuńależ pięknie wybrnęłaś z lodówkowych "resztek" :P ja w Almie często robię zakupy bo mam 1 min z wydziału, czy mam się czuć jak burżuazja ? :D
OdpowiedzUsuńtakiego dania jeszcze u mnie nie było:) ale mi narobiłaś smaka
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie składników:) Wygląda bardzo smacznie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga, zawsze wchodzę tu z przyjemnością i ciekawością :) prawie jakbym czytała książkę.
OdpowiedzUsuńtez potrafie biegac po calym miescie w poszukiwaniu jablka (lub innego owocu) wymarzonego, haha :D
OdpowiedzUsuńa makaron pierwsza klasa, mniam! :)
dynia dynia. Miałam z nią sporo kłopotów ale twoje danie wygląda cudnie. Masz może jakiś sprawdzony przepis na dżem z dyni? :)
OdpowiedzUsuńahh i kupiłam ten sweterek. hihih. wisiał sam, jeden, w moim rozmiarze;) czekał na mnie;p
OdpowiedzUsuńhahah nie mogę! jestem tu 1 raz a juz kocham tego bloga!!! jak go czytam uśmiech nie schodzi mi z twarzy, na dodatek te przepisy wyglądaja na wyjątkowo ciekawe i smaczne, musze cos podkrasc hehe ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam xD
Masz dobry dżemor śliwkowy w lodówce. Co do Wrocławia byłam, byłam i do jasnej ciasnej wszystkie automaty biletowe się zepsuły, a na karcie zbliżeniowej pustka...ciężko oj ciężko,ale dworzec macie świetny! Naucz mnie teleportacji ! :D
OdpowiedzUsuńMakarooonik wygląda świetnie!
ile teraz ważysz Roksanko?:) i ile kcalorii zjadasz zeby ewentualnie utrzymać wagę?: )
OdpowiedzUsuń45-46 kg :) jadam różnie, bo w szkolnym rytmie ciężko mi idealnie skomponować posiłki. waha się to w granicach 1600-1800 kcal, czasem wychodzi nawet 1300, jak zaraz po przyjściu ze szkoły idę spać - omijając podwieczorek i kolację... ;p
Usuńah, zapytam jeszcze ja - ile jadłaś żeby przytyć? I jak 'ze sobą rozmawiałaś', bo ja nie potrafię się przekonać, ze tak będzie lepiej i oszukuję samą siebie... a wiem, że muszę bo nie chcę trafić do szpitala.
Usuńah no właśnie ja sie boję, że nagle zacznę jeść normalnie i będę tyć, tyć, tyć... a usłyszałam, że mam jeść po 2000-3000 kcal żeby przytyć i że tyle powinna jeść osoba w moim wieku normalnie, co dla mnie jest śmieszne... muszę jednak przytyć te 2kg, tylko strach, że z 2 zrobi się 5kg jest większy... no właśnie - szpitalne tuczenie... tego nie chcę.
Usuńi jak jesz po 1300 to nie chudniesz??
OdpowiedzUsuńw sumie to nie wiem, bo od początku września się totalnie nie ważę - i jest mi z tym lepiej! :)
UsuńMakaron z dynią to ósmy cud świata:-)!
OdpowiedzUsuń