Parę dni temu, na facebook'owym fanpage'u Tęczy w słoiku pytałam Was o sprawdzone przepisy na domowe bułeczki.
Bo po tygodniu złożonym z naleśników, owsianek i tostów z czerstwego chleba zachciało mi się pieczywa. Świeżego, oczywiście.
Wszystkie bułki, rogaliki i chleby z okolicznych spożywczaków i piekarni - przetestowane.
Jedzenie ich po raz kolejny - wieje śniadaniową nudą.
W szafce znalazłam suszone drożdże, w portfelu nie znalazłam pieniędzy - w takim razie pieczemy!
Miało być szybko, łatwo i bez wyszukanych składników.
Wszak dodatek mleka czy jaj to już rarytas - w TYM przepisie ich nie znajdziecie.
Jest woda, mąka no i...drożdże oczywiście. :)
Dodatek słonecznika możecie pominąć, a i tak otrzymacie...
PUSZYSTE, MIĘCIUTKIE, SYCĄCE I DŁUGO ZACHOWUJĄCE ŚWIEŻOŚĆ - proste i szybkie w przygotowaniu - DOMOWE BUŁECZKI. :)
Może zrobicie je na jutrzejsze, niedzielne śniadanie? :)
Oryginał bułeczkowego przepisu z Pracowni Wypieków.
Pełnoziarniste bułki ze słonecznikiem, bardzo łatwe
/ok. 6 sztuk/
(wartość energetyczna 1 bułeczki - ok. 230 kcal)
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
3/4 szklanki wody
10 g świeżych drożdży (lub łyżeczka suszonych instant)
1 łyżeczka soli
2 łyżki oliwy lub oleju
2-3 łyżki pestek słonecznika
Mąkę wymieszać z solą. Drożdże rozkruszyć do miseczki, wlać do nich
łyżkę wody i dodać do mąki, następnie stopniowo wlewając oliwę i wodę
zagnieść ciasto. Powinno się delikatnie kleić do rąk.
Dodać 2 łyżki pestek słonecznika, wgnieść je w ciasto. Przełożyć do
miski, delikatnie posmarować wierzch oliwą i zostawić na 30-40 minut do
wyrastania.
Z wyrośniętego ciasta formować bułeczki lub odrywać małe kawałki,
obtaczać je w pestkach słonecznika i układać na blasze do pieczenia
wyłożonej papierem. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na ok.
30 minut.
Piekarnik nagrzać do 230 st C.
Wyrośnięte bułeczki wstawić do piekarnika, na dno piekarnika wsypując ok. 1/2 szklanki kostek lodu* (ja kostki lodu włożyłam do brytfanki wstawionej na dolnej półce piekarnika).
Piec ok. 12-15 minut. Jeśli słabo się rumienią (choć to są bułki z cyklu
tych raczej bladych), można włączyć termoobieg (temp. 190 st C) i
dopiekać ok. 5 minut.
Ostudzić na kuchennej kratce.
Smacznego!
*Topiący się lód tworzy w piekarniku parę, dzięki której skórka na bułeczkach jest bardziej chrupiąca.
Kostki lodu wsypuję bezpośrednio na dno piekarnika, można też wstawić je do niego w żaroodpornym naczyniu.
Kostki lodu w żadnym razie nie mogą dotykać do bułeczek.
Pyszne bułeczki i jakie szybkie do zrobienia! A dodatek twarożku i nowalijek.. najlepsze śniadanko;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słoneczkie z Gdańska!
Nie ma to jak domowe, świeże bułeczki na śniadanie:)
OdpowiedzUsuńRewelacja, super podane :)
OdpowiedzUsuńgenialne bułeczki. aż nie wierzę, że takie proste w przygotowaniu :D
OdpowiedzUsuńi masz świetny kubek :3
dziękuję, kubek czuje się zaszczycony :))
Usuńpolecam wypróbować przepis na bułeczki w swojej kuchni! :) :*
Zaintrygowal mnie ten lod...Wszystkie skladniki mam, nie pozaostaje mi chyba nic innego, jak tylko zrobic kostki lodu i zagniesc buleczki ;)
OdpowiedzUsuńJakie cudowne śniadanko :) Pięknie wygląda! A te bułeczki kuszą, muszę zrobić :)
OdpowiedzUsuńświetne i rzeczywiście łatwe do zrobienia !! chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMnie drożdże nie lubią!
OdpowiedzUsuńMniaaaaaaam! Świeże, domowe pieczywo-lepiej byc nie mogło;)
OdpowiedzUsuńzdrowo i pysznie, mniam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! www.dead-alive-or-sweet.blogspot.com
Jak zawsze świetne przepisy! Koniecznie muszę upiec te bułeczki!^^
OdpowiedzUsuńJa też dziś piekłam bułeczki :)
OdpowiedzUsuńLubię takie proste przepisy. Efekt jest imponujący i napewno kiedyś je zrobię :)
OdpowiedzUsuńŁał! Naprawdę są łatwe, chyba zrobię:)
OdpowiedzUsuńJak cudownie wypieczone te bułeczki <333 Musze wypróbować ten przepis jak najszybciej bo są piekne! A bardzo lubie połączenie chleba ze słonecznikiem ;)
OdpowiedzUsuńPS. Sprawdź pocztę proszę ...
Znasz jakis niskokaloryczny deser?:P
OdpowiedzUsuńale kupny czy do zrobienia? :)
Usuńz kupnych to mało się znam, bo raczej wszystko przyrządzam sama, ale na mały, słodyczowy głód polecam przyrządzać sobie pyszne koktajle - tym bardziej, że niedługo rozpocznie się nam owocowy sezon i wszystko będzie świeże i smaczne. :)
Pół szklanki mleka lub kefiru + garść truskawek, malin czy innych ulubionych owoców (poza sezonem może to być banan, mango) zmiksować w blenderze. Jeden taki koktajl zwykle ma ok. 100 kcal, a jest pyszny, sycący i wychodzi go dużo. :) Dla zwiększenia jego atrakcyjności można dodać łyżkę miodu, brązowego cukru albo ulubione dodatki - płatki owsiane (zagęszczą konsystencję), wiórki kokosowe, orzeszki ziemne, masło orzechowe czy masę krówkową/nutellę (oczywiście tylko łyżeczkę :P).
W przypadku braku blendera polecam twarożki na słodko - często robię sobie takie na kolacje.
Opakowanie twarożku domowego (polecam taki typu Grani, z piątnicy) wymieszać z pokrojonym bananem i miodem/słodzikiem + cynamon. Świetnie smakuje też z garstką granoli lub bananem i pokruszoną chałwą (ok 20/30gr chałwy). Wartość energetyczna ałego deseru to wtedy ok. 250 kcal. :)
Nie spodziewałam się tak długiej odpowiedzi, dziękuję;*
Usuńuwielbiam pełnoziarniste bułeczki, więc może przetestuję? :)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zauważyłam, że jestem w Twoich linkach. To by wyjaśniało, dlaczego jesteś moim głównym źródłem ruchu, haha! Bardzo mi miło i dziękuję :)
Usuńwidzę, że całkowicie przestawiłaś się na domowe pieczywko! :)
OdpowiedzUsuńHej Rox,
OdpowiedzUsuńod dawna wchodzę na Twojego bloga... od kiedy choruję. Miałam tu tego nie pisać, ale mam już wsparcie bliskich, chodzę na terapię, a mimo wszystko nie potrafię pójść do przodu. Mam teraz taki problem, że robi mi się obrzęk po jedzeniu, boli mnie straszliwie brzuch, od razu mam +1kg i nie jestem w stanie przełamać się żeby jeść dalej. [rozwiązuje to niejedzeniem, senesem i powrotem do wcześniejszej wagi] . Nie jestem w stanie nawet pić, bo mam wrażenie, że pęknę... a chcę. chciałabym jeść wszystko [marze o piwie na plaży, kiełbasce w majówkę], a muszę zacząć powoli od papek, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy i tak mój organizm zaraz się nie zbuntuje i mój brzuch nie postanowi być wielkim globem.... pełnym nie wiem czego? kwasów żołądkowych, wody?
obym kiedyś mogła wypróbować Twoje przepisy bez poczucia winy i bólu
Hej.
UsuńGrunt to, że przynajmniej potrafisz się już przyznać przed samą sobą, że chorujesz...i cieszę się, że masz wsparcie bliskich oraz terapię, to bardzo ważne.
Masz skurczony żołądek, to dlatego robi Ci się tzw. 'obrzęk' - musisz rozkręcić metabolizm, bo aktualne nawet przy małych dawkach Twój organizm szaleje zatrzymując całą wodę w organiźmie - bo tak bardzo boi się, że znów doprowadzisz go do stanu głodu i wycieńczenia - woli więc absolutnie wszystko co zjesz (choćby małego banana) odkładać na 'potem'. Musisz jeść częściej, niekoniecznie papki, ważne, żeby było wartościowe i dość wysoko kcal. No i żeby było tzw ubogoresztkowe, jak białe pieczywo ryż, a nie pełnoziarniste, z błonnikiem, gdyż to własnie on ma działanie wzdymające, a przy obkurczonych jelitach i żołądku powoduje wzdęcia i dodatkowo działa w drugą stronę, niż przy zdrowym układzie pokarmowym (zaparcia etc).
Hm...oby Twoja majówka była piwkowo-kiełbaskowa :)
Odezwij się do mnie...jeśli chcesz, na meila. ;)
Pozdrawiam ;*
Hej, podpinam się do tego komentarza, czytając go miałam wrażenie że czytam o sobie z jedną małą różnicą, nie leczę się. Od 4 latach codziennie piję senes, wysokość kaloryczna u mnie to 1200kcal, w nie które dni nawet połowe mniej. Jedyny krok jaki zrobiłam to zmniejszyłam picie sensesu - z 2 saszetek na 1. Do tego dochodzą ćwiczenia a jeśli nie ćwiczę to dzień mam zajęty pracą i nie mam kiedy jeść...Mam takie same objawy, są dni że brzuch mam płaski a są dni (jak dzisiaj) że jest obrzęk mimo, że dopiero teraz zjadłam pierwszy posiłek. Jem przy bliskich mi osobach żeby nie wzbudzać podejrzeń ale są to małe ilości. Jeśli zjem za dużo to w następny dzień głodzę się najwiecej jak się da.
UsuńRównież boję się zbliżającej majówki, będzie pełno jedzenia a ja znów będę cierpiała i walczyła ze sobą...Pozdrawiam i trzymam kciuki za leczenie.
I ja trzecia już się podpinam pod ten wątek. U mnie teraz około 1300, bo od kilku(nastu) tygodni powoli, powoli zwiększam kaloryczność jadłospisu. Ale są różne wyskoki. Waga skacze jak szalona - 1kg w górę, w dół. Szczegóły opisałabym chętniej w mailu, bo chciałaby nawiązać z Tobą kontakt. Dodam, że się nie mam terapii.
UsuńPrzełamie się w końcu i wypróbuję, bo przy twoich wypiekach moje wyglądają jak rozdeptane :P
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować ten przepis. Bułeczki wyglądają naprawdę obłędnie!
OdpowiedzUsuńmogę dAC TYLKO pelnoziarnista make ??
OdpowiedzUsuńspróbuj, powinny wyjść, ale dodaj też więcej płynów, żeby ciasto nie było 'zbite'
Usuńwoda powinna byc letnia prawda?
OdpowiedzUsuńtaka ciepława leciutko :)
UsuńHej czy 10 g to nie za mało?? w wielu przepisach jest ok 70 g na taką ilość mąki.
OdpowiedzUsuńChyba,że miało być 10 dag ;) Czekam na info. uwielbiam swojskie wypieki :) pozdrawiam ciepło
nie, w przepisie nie ma błędu - podana ilość drożdży jest wystarczająca. :)
Usuńto standardowa porcja na taką ilość mąki, podobne proporcje znajdziesz w większości przepisów w internecie, czy w książkach... :)
pozdrawiam również!
To chyba prawda, bo ja ostatnio robiłam niby "super" bułeczki i przy podobnej ilości mąki było 50 g i wyszły okropnie ciężkie.
UsuńSkopiowane z: http://pracowniawypiekow.blogspot.co.uk/2010/09/razowe-buki-ze-sonecznikiem-bardzo-atwe.html Nieładnie podkradać... :-/
OdpowiedzUsuńA przepraszam, nie zauważyłem że jest odnośnik do oryginału. Przepraszam za nieprawdziwe oskarżenia i kajam się ze wstydem.
Usuńnic nie szkodzi :))
UsuńWłaśnie zrobiłam, wyszły pyszne, szkoda ze nie mialam slonecznika. Z pewnoscia będę robic jeszcze nie raz
OdpowiedzUsuńMoże byc mąka pełnoziarnista żytnia ?
OdpowiedzUsuńtak, może być :)
Usuń