Nigdy nie widziałam jej na półce w żadnym sklepie i pewnie dlatego wydawała mi się tak niezwykła.
Wakacyjne gofry zamawiałam więc właśnie z nią - koniecznie truskawkową. :)
Kiedy zobaczyłam TEN przepis, a w lodówce (nie)cierpliwie spoczywało pół łubianki truskawek...wiedziałam już, że w końcu moje gofry będą smakować prawdziwie wakacyjnie. :)Ta frużelina to smak dzieciństwa, to powrót do lat 90'tych, do sopockiej promenady, skrzeku mew i zapachu kremu do opalania Nivea. No i oczywiście gofrów.
W blaszanych budkach z bitą śmietaną i stadem os rojących się w okół. ;)
Takie słodkie retro w słoiczku.
Frużelina to nic innego jak owoce w żelu.
Baaardzo prosta w przygotowaniu - zrobisz ją już w 15 minut!
Smakuje natomiast...milion razy lepiej niż nie jeden pracochłonny dżem!
Przekonajcie się sami - warto! :)
Frużelina truskawkowa
/ok 3-4 średnie słoiczki/
(wartość energetyczna w 100g - ok. 180 kcal)
Truskawki umyć, oczyścić z szypułek i podzielić na mniejsze kawałeczki, włożyć do garnka i zasypać cukrem,
dodać ziarenka wanilii i wlać 300ml wody i sok z cytryny. Całość
podgrzewać, aż truskawki się rozgotują, ale nadal będą w kawałkach.
50ml zimnej wody rozmieszać z mąką ziemniaczaną i cały czas mieszając truskawki, połączyć roztwór z gorącymi owocami. Frużelinę podgrzewać do zgęstnienia, aż zrobi się aksamitny i trochę kisielowaty sos. Gorącą frużelinę przełożyć w czyste, wyparzone słoiczki, zakręcić mocno i postawić do góry dnem, pozostawić tak do wystudzenia.
50ml zimnej wody rozmieszać z mąką ziemniaczaną i cały czas mieszając truskawki, połączyć roztwór z gorącymi owocami. Frużelinę podgrzewać do zgęstnienia, aż zrobi się aksamitny i trochę kisielowaty sos. Gorącą frużelinę przełożyć w czyste, wyparzone słoiczki, zakręcić mocno i postawić do góry dnem, pozostawić tak do wystudzenia.
Świetna :D Z takimi zapasami wszelakich konfitur i innych dodatków do placków czy gofrów mogłabyś założyć własną kawiarnię w domu ;p
OdpowiedzUsuńNo i wspomnienia wracają. ;)
OdpowiedzUsuńJuż czuję zapach takiego gofra!
jak pracowałam w Pizza Hut to mieliśmy taką wiśniową, w wiadrach xD ale to chyba tylko w hurtowniach sprzedają, bo po co komu 5 kilo :)
OdpowiedzUsuńchyba taką zrobię *.*
OdpowiedzUsuńa sama zapraszam na ekspresowe ciasto truskawkowe :)
taka alternatywa dla dżemu bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńchętnie przygotuję taką frużelinę w domu, z goframi świetnie smakuje ;)
OdpowiedzUsuńno ja rok temu jadlam nad morzem gofry z fryżeliną owocową :) jagodowa chyba najlepsza z tych dostepnych :) a truskwakowa domowa? wow :D
OdpowiedzUsuńW życiu nie pomyślałabym, by ją zrobić a wydaje się naprawdę prosta no i przepyszna ! Racja, jak gofry to tylko z frużeliną i tylko truskawkową :D
OdpowiedzUsuńI tylko dodam, że Twoja kuchnia jest cudowna, taka ciepła, kolorowa i pełna życia :)
mimo, że ilość cukru mnie przeraziła to wygląda przepysznie ! :D
OdpowiedzUsuńchyba wolę dżemor :D
OdpowiedzUsuńAle gofra z budki też bym zjadła.. <3
Zdecydowanie wolę takie frużeliny od tradycyjnych dżemów:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda, lato w słoiku:)
OdpowiedzUsuńIdę jutro na rynek i kupię truskawki :)
OdpowiedzUsuńA potem idę do kuchni robić frużelinę <3
bardzo łądny intensywny kolor:)
OdpowiedzUsuńhmmm aż mi się czekodżem w tym momencie przypomniał ,może Cię podkuszę o przepis ;) No i jeszcze jedno ,sądzisz że z bananem taka frużelina by wyszła ? <3
OdpowiedzUsuńJestem za! Przepis na czekodżem byłby super :)
Usuńhhhm, myślę, że banan jest za miękki i faktycznie, może rozpaść się w mus.
Usuńkiedyś robiłam czekodżem z bananem i byłby pewno pyszny, gdyby nie dodatek kardamonu, który był w przepisie..jakoś totalnie mi nie podpasował i konfiturę tę musiała zjeść mama. :P
W takim razie czekamy na czekodżem - może wiśniowy, truskawkowy albo malinowy? :)
UsuńZ bananem byłoby ciężko - bardzo łatwo się rozpada na mus :) ale, jeśli krótko go gotować to chyba dałoby radę.
OdpowiedzUsuńKocham, i przy okazji robię własną. Pyszność.
Jeszcze nie robiłam, a bardzo lubię :) Dziękuję za dołączenie do mojej akcji, która jednocześnie jest konkursem (więcej szczegółów TUTAJ )
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo wakacyjnie :D
OdpowiedzUsuńja gofry najbardziej lubię z bitą śmietaną i polewą czekoladową ;) ale frużelinka do twarożku <3
OdpowiedzUsuńRoksanko,a trzeba dodawać cukier?
OdpowiedzUsuńtrzeba, bo będzie niedobre. :D
Usuńale możesz dać mniej :)
dziekowac;)
Usuńale wszystko pięknie wygląda! :) Szkoda ze tyyyle cukru trzeba dodać :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy17 maja 2012 12:28
OdpowiedzUsuńDo tej pory nic tu nie komentowałam, nie należę do osób,które lubią się wtrącać i wymądrzać. Raczej obserwuję różne blogi, strony w wolnym czasie.
Ale wchodząc tu do Ciebie co i rusz mam wrażenie, że się niesamowicie krzywdzisz, pewnie nawet nieświadomie, bo mózg zjechany ED nie wyłapuje swoich własnych oszustw.
Ja również miałam ED i również prowadziłam bloga kulinarnego przez jakiś czas. Z tym, że nikt nie wiedział o mojej chorobie - nie jak tutaj u Ciebie, gdzie jawnie się do niej przyznajesz. W każdym razie, mam wrażenie że i w moim i Twoim przypadku to polega na tym samym: próbujesz się oszukać, obcując z jedzeniem, a jeszcze w dodatku blog, który staje się popularny i komentarze kibicujących Ci czytelników utwierdzają w przekonaniu, że postępujesz słusznie. BZDURA. Wysiłek i energię które wkladasz w tego bloga mogłabyś przeznaczyć naprawdę na leczenie. Bo w ten sposób, który jest teraz, możesz się oszukiwać do śmierci.
Odpowiedz
Odpowiedzi
Anonimowy17 maja 2012 12:30
Każdy psycholog by Ci powiedział, że taki blog tylko jeszcze bardziej Cię nakręca w kierunku jedzenia. Ty błędnie myślisz, że przez coś takiego nauczysz się normalnego stosunku do jedzenia, ale nie, jedynie się utwierdzisz w obsesji.
Ratunkiem jest terapia a nie nakręcanie się jedzeniem w internecie.
Rocksanka17 maja 2012 22:47
niestety (albo i stety), ale muszę przyznać, że masz absolutną rację - to nakręca, choć nie wiem, czy to źle, bo może i dobrze.
hmm... w sumie nigdy nie myślałam nad tym właściwie, by mieć 'normalny' stosunek do jedzenia, mam raczej wrażenie, że to nigdy się jakoś specjalnie nie zmieni.
Nie mniej jednak, właśnie od momentu założenia bloga, kiedy zaczęłam gdzieś w końcu się 'uzewnętrzniać', coś we mnie pękło i zaczęło iść w lepszym kierunku. Zwiększyłam - i stale zwiększam - kcal, przestałam ćwiczyć, traktuję jedzenie jako przyjemność, coś co ma MI SŁUŻYĆ, a nie odwrotnie. Staram się nie obwiniać w myślach po każdym posiłku - co więcej - podjadam w ciągu dnia, nie jem już tylko 2 posiłków dziennie a 5, 6, ostatni nawet koło 20 godziny. Ok 2000 kcal/dzień - tyle, ile potrzebuje osoba przy mym wzroście i aktywności fizycznej. Mam wrażenie, że normalnieje, więc nie sądzę, ażeby aktualny stan rzeczy doprowadził mnie do śmierci - nie igram już z nią.
A teraz co???
Bezsensu wyciąganie starych komentarzy ale ok. Ja dorzucę swoje trzy grosze. Rocksanko, nie przejmuj się tymi złośliwymi i umoralniającymi komentarzami anonimów.
UsuńJestem zdania, że każdy powinien jeść tyle ile może i na ile ma ochotę. Ja sama jem raz dziennie, czasem dwa, są dni że też jem na wieczór. Wszystko zależy od dnia, czy mam apetyt. I wszystko jest ok dopóki nie liczę maniakalnie kalorii (patrzę tylko żeby było mało cukru, soli, tłuszczu), nie ćwiczę jak tylko zjem i nie mam wyrzutów sumienia jak zjem np. chipsy. Odwiedzam Twojego bloga i na pewno są dni kiedy sobie radzisz z chorobą a czasem dni kiedy po prostu jej się poddajesz, tak niestety jest...Wierzę jednak, że tych dni lepszych masz coraz więcej i wkrótce wyjdziesz z tego cała :) Jestem również zdania, że każdy sposób na wyjście z nałogu/uzależniania/choroby jest dobry jeśli widzisz jego działanie, nawet jeśli jest powolne. Jeśli sama szczerze, widzisz że ten blog chociaż trochę Ci pomaga to jest sens w tym aby go prowadzić. Pozdrawiam Cię serdecznie :) Marcia.
aah, no i pozdrawiam Cię również, Marciu ;* :))
UsuńAła anonimy się rozkręcają.
OdpowiedzUsuńHmm mąka ziemniaczana jakoś zagęszcza to czy jak?
Ciekawy przepis-szkoda,że nie wpadłam tutaj wcześniej bo miałam :wolne: truskawki i nie wiedziałam co z nich zrobić ;)
Rocksanko wiesz moze co sie dziej z Ola z http://littlebrainchild.blogspot.com/ ?
OdpowiedzUsuńniestety, nie mam pojęcia, a nawet nie zauważyłam, że dawno nic nie dodawała.. :O :(
UsuńJa zrobiłam ale wyszła jak kisiel, coś zepsułam. :( Tak czy inaczej w smaku jest dobra. ^^ Fajnie by było gdyby pojawiało się więcej takich łatwych przepisów jak ten czy na pizze, nie mam cierpliwości do stania w kuchni, a to można zrobić szybko i jest pyszne. :D Uwielbiam twojego bloga. :)
OdpowiedzUsuńchyba nic nie zepsułaś - to mam mieć właśnie tak konsystencję kisielu - to są owoce w żelu, a nie dżem, więc taka ich uroda. :)
Usuńtakże lubię mało skomplikowane przepisy, więc na blogu na pewno będzie ich o wiele więcej :)
pozdrawiam Cię! :* :)
kurcze, ale tu smacznie u Ciebie! ślinka mi cieknie i nie mogę przestać oglądać tych apetycznych zdjęć!:D
OdpowiedzUsuń