Jednak na pewno jest to ZDROWSZA wersja ciężkiego i mega kalorycznego brownie.
Nie ma tu dwóch tabliczek czekolady, kostki masła i pszennej mąki.
Zamiast nich: gorzkie kakao, odrobina oleju i...kasza jaglana!
To ciacho, w wyglądzie przypomina oryginał - w smaku bardziej murzynka z mega smacznym zakalcem (ale to tylko jego zaleta!).
Mocno kakaowe, 'gliniaste' no i...zdrowe. :D
A na te Oreo nie patrzcie - spokojnie możecie zastąpić je orzechami, rodzynkami albo..niczym.
Przecież samo brownie to już wystarczająca przyjemność... ;)
Przepis z niezawodnych Moich Wypieków.
Jaglane brownie z ciasteczkami Oreo
/blaszka 16cmx26 cm/
(wartość energetyczna w 100 g - ok. 380 kcal)
- 1/2 szklanki kaszy jaglanej
- 1 szklanka wrzącej wody (do ugotowania kaszy)
- szczypta soli
- 3 jajka
- 50 ml oleju
- 1/2 szklanki śmietany kremówki 30%
- 3/4 - 1 szklanki drobnego cukru do wypieków
- 1/2 szklanki kakao
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Dodatkowo:
- 7 pokruszonych ciasteczek Oreo lub pół szklanki orzechów/rodzynek
Do garnuszka z wrzącą wodą wsypać kaszę, dodać sól. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć moc palnika i gotować, na małym ogniu, przez około 15 minut, do miękkości lub do momentu, gdy cała woda odparuje. Przestudzić.
Wszystkie pozostałe składniki na brownie przełożyć do naczynia, dodać ugotowaną kaszę i zmiksować blenderem (można również malakserem) do połączenia się składników.
Płaską formę do brownies o wymiarach 16 x 26 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Przelać do niej ciasto, na wierzch ułożyć ciasteczka.
Piec w temperaturze 180ºC przez 40 - 45 minut lub do tzw. suchego patyczka. Wyjąć, wystudzić.
Podawać pokrojone na kwadraty.
Poza tym, nie mam ostatnio czasu na cokolwiek.
Praca - dom - dom - praca.
Piekę w weekendy, ale potem nie mam czasu (albo siły?) zrobić zdjęć i wszystko zjadam bez dokumentacji. :O
Obiady zamawiam online, bo nikomu nie chce się gotować, a pogoda taka brzydka, że hej i zdjęcia brzydkie oświetlenie mają, jakieś żółte plamy wychodzą.
I prawdę powiedziawszy, bloga już mi się prowadzić nie chce i takie tam.
Jeśli i Was dopadła jesienna chandra nicnierobienia - polecam Wam prosty w obsłudze portal pyszne.pl .
Siedzicie sobie na chacie, zamawiacie, co chcecie z ulubionej jadłodajni (albo restauracji, jak lubicie), czekacie z godzinkę i macie u drzwi faceta z ciepłą paczką w dłoniach. O, taką o, np. :
Obiad/kolację (albo śniadanie!) podano, Wam wystarczy jedynie nakryć ładnie stół.
Ja sobie nakryłam po indyjsku, ze świeczkami, a bo i jedzenie z Masala Grill & Bar miałam.
Orientalny obiad odpakowaliśmy z termoizolacyjnych pojemników i od razu mogliśmy cieszyć się smakiem kurczaka: w sosie z orzechów nerkowca lub czosnkowego, grillowanego w Tandoor.
Fajny pomysł, jeśli: nie macie czasu, nie umiecie (lub nie lubicie) gotować, albo jesteście chorzy, a mama z rosołkiem jest daleko stąd.
Dobra, poczekam, aż mi przejdzie to napiszę coś ładniejszego, pozdro.