- Pojedźmy nad morze.
- Okej. - usłyszałam w błyskawicznej odpowiedzi.
Padło na Hel, bo to najdalej w Polsce, gdzie się da, co dostrzegamy już po 12-stej godzinie jazdy pociągiem, kiedy Helu wciąż nie widać.
Z szarego Wrocławia, w środku czerwca, znikąd bierzemy się na szerokiej, piaszczystej plaży, wchodzimy do lodowatej wody, zbieramy pęknięte muszelki, jemy gofry z bitą śmietaną i pływamy statkiem po zatoce.
Wdychamy hel. To znaczy jod. ;)
Rankiem, kiedy A. jeszcze śpi, wychodzę na helski deptak po świeże bułki, a trzeciego dnia sympatyczny pan sprzedawca już z daleka woła ''dzień dobry!'' na mój widok.
Kiedy wreszcie czuję się 'na miejscu', czas wracać.
Do domu, do pracy, do rzeczywistości.
Ale też do kuchni, do bloga, do Was. :)
To w końcu tu, zamiast rankiem biec do piekarni, biegnę do piekarnika i wyciągam ciepły, pachnący domem chleb...
Polecam, bo kanapki smakują ze wszystkim - przetestowałam. :)
Chleb pustynny
/1 duży bochenek/
(wartość energetyczna w 100g - ok. 280 kcal)
90 g mąki
55 g wody
7 g suchych droższy
1 łyżka cukru
1/4 łyżeczki soli
na chleb:
zaczyn
450-500 g mąki ( u mnie chlebowa typ 650)
100 g ciepłej wody
230 g ciepłego mleka
1/2 łyżki cukru
2 łyżeczki soli
2 łyżki oleju sezamowego lub rzepakowego
polewa skorupka:
7 g suchych drożdży
1/2 szklanki ciepłej wody
1 łyżka cukru
1 łyżka oleju sezamowego albo rzepakowego
1/2 łyżeczki soli
120 g mąki ryżowej (białej lub brązowej, jeśli domowa ze zmielonego ryżu to dodać jeszcze 1/2 szklanki)
W misce drożdże zalać wodą, dodać cukier i odstawić na 5 minut aż na powierzchni mieszanki pojawią się bańki lub piana. Dodać pozostałe składniki na zaczyn, wyrobić elastyczne ciasto i odstawić do podwojenia objętości. Autorka sugeruje potem włożyć do woreczka i odłożyć na noc do lodówki (ja odłożyła na dwie noce, ale podobno można też robić chleb od razu).
Zaczyn włożyć do misy, dodać wodę, mleko i cukier. Włączyć mikser najlepiej z hakiem do wyrabiania ciasta chlebowego. Następnie dodać olej, sól i stopniowo dosypywać mąkę. Całość zagniatać na średniej prędkości, aż ciasto się połączy. Mąki dosypywać tyle aż ciasto zacznie odchodzić od boków miski. Jeśli się jeszcze mocno klei podsypać mąką. Następnie wyłożyć na lekko posypanej mąką powierzchnię i ugniatać przez około 4 minuty, aż będzie gładkie i elastyczne. Jeśli potrzeba dodać jeszcze mąki. Ciasto jest dobre jeśli gładko odchodzi od ręki i się nie klei. Uformować kulę, umieścić w lekko natłuszczonej misce i przykryć folią. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę lub do podwojenia objętości.
Po wyrośnięciu, wyjąć na lekko posypaną mąką powierzchnie i odgazować, czyli delikatnie zagnieść kilka razy aby z ciasta uszło powietrze jakie wytwarza się przy wzroście ciasta. Uformować kule i ponownie odstawić do wyrośnięcia. Po drugim wyrastaniu uformować bochenek i włożyć do koszyka do wyrastania chleba, albo ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Przykryć i pozostawić do wyrośnięcia na 15 minut. W tym czasie przygotować polewę.
Polewa: Połączyć wszystkie składniki w dużej misce i wymieszać trzepaczką. Konsystencja powinna być lekko gęsta, coś na miarę gęstej śmietany albo wapna nadająca się do smarowania, ale nie zbyt rzadka. Nie powinna ściekać z chleba. Dodać więcej wody lub mąki ryżowej w razie potrzeby. Większość przepisów karze użyć 1 szkl .wody i 1 i 1/2 szklankę mąki ale jak tak zrobiłam kilka dni wcześniej przy bułkach to mi polewa wyszła zbyt rzadka i spływała, dlatego zasugerowałam się zmniejszonymi proporcjami autorki. Polewę odstawić na 15 minut zanim posmarujemy nią chleb.
Po 15 minutach wierzch chleba posmarować polewą. Większość przepisów mówi o tym żeby odstawić na 20 minut takie posmarowane ciasto ale równie dobre wychodzi umieszczając je bezpośrednio w piecu.
Piec w temperaturze 200-210 stopni przez 50-60 minut (jeśli ma się kamień można na go wykorzystać). Na dno piekarnika włożyć miseczkę z zimną wodą, dzięki czemu chleb będzie chrupiący.
Gotowy wyjąć i ostudzić całkowicie na kratce przed jedzeniem.
Wyglądasz cudownie i mam wrażenie, że wraz z powrotem zdrowia odmłodniałaś o kilka lat :)
OdpowiedzUsuńodmlodniala? Boze, jakie brednie.. wlasnie podczas choroby sie nienaturalnie "za mlodo" wyglada.. Roksana nie odmlodniala, a wlasnie wręcz wyglada na swoj wiek. : )
Usuńhaha, raaaacja :D
UsuńNo nie wiem, mi na przykład mówili, że mam twarzy starej babci...Ale dla mnie wyglądasz teraz rewelacyjnie, tak świeżo i dziewczęco :)
Usuńahhh fajnie, że wyjazd się udał :)) ostatnie zdjęcie jest super :)
OdpowiedzUsuńJak Ty promiennie wyglądasz! ; )
OdpowiedzUsuńJesteś przepiękna. *.*
Bardzo smacznie jadłaś, cudowne migawki z Helu!
chleb wygląda ciekawie, chętne bym spróbowała go:) ładne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńjesteś śliczna :D i bardzo zabawne bluzy miałyście :D bardzo podoba mi się pomysł nazwa na chleb, wszystko tu takie cudowne <3
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze twoja nazwa brzmi najlepiej ;D
OdpowiedzUsuńFirma taty miała kiedyś mały domek na Helu w samym środku lasu, gdzie ni stąd ni zowąd brały się wysokie wydmy... Prze prze przepiękne wspomnienia przywołałaś za co bardzo ci dziękuję ;) Nie wątpię, że te wakacje były dla was udane :)
PS. Ślicznaś :)
Z każdym wpisem wyglądasz coraz lepiej! Teraz wyglądasz pięknie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję Ci serdecznie! :* :)
Usuńskad te bluzy? :)
OdpowiedzUsuńPomorze najlepsze <3 A Tobie to tak włosów zazdroszczę...przepiękne są!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wyjazd był udany :) Ostatnie zdjęcie jest przepiękne!
OdpowiedzUsuńSuper udany wyjazd. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńw końcu zdecydowałam się na założenie bloga.. może pamiętasz mnie z maila.. ;)
OdpowiedzUsuńchciałam tylko napisać, że z postu na post wyglądasz coraz promienniej i niesamowicie Cię podziwiam!
trzymaj tak dalej, jesteś moim wzorem do naśladowania! ;*
Wyglądacie jak takie dwie słodkie małe dziewczynki ! Pięknie i wakacyjnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wyglądasz, tak zdrowo i tak trzymać :D Uwielbiam takie wypady :)
OdpowiedzUsuńspontaniczne wyjazdy są zdecydowanie najlepsze!
OdpowiedzUsuńswoją drogą, chyba widziałam Cię parę dni temu na przystanku, na hallera, to możliwe? ;-)
na hallera? nie, to chyba nie byłam ja :P
Usuńno to jakaś podobna dziewczyna, w każdym razie wsiadała do tramwaju 5, na krzyki, heh :)
Usuńej powiedz mi.. czy na obiad cały woreczek brązowego ryżu + okolo 150 gram pieczonego łososia to nie za duzo? każdy mówi że woreczek ryzu to minimum dwie osoby..
OdpowiedzUsuńhmmm, bo podobno jeden woreczek jest rekomendowany dla dwóch osób i ja zwykle też jadam pół woreczka, ale ogólnie, jako danie z łososiem to pod względem kalorycznym wychodzi całkiem ok, pewnie gdzieś koło 600 kcal, jak na dobry obiad przystało :)
Usuńno i zjadłam cały. :D co mnie obchodzi na ile osób jest przeznaczone nie ? miałam ochote to zjadłam. dla mnie to takie małe sukcesy , bo wychodze z niemałych zaburzeń odżywiania na własną rękę, bez niczyjej pomocy(ale tak na prawde to nigdy sie nei głodziłam.. po prostu dziwnie żyłam bez jedzenia) Aktualnie waże 38 kg przy 160 cm... : (
Usuńto wcale nie jakies wielkie wychudzenie ;p
Usuńpo co tak jęczysz tutaj Roksanie? Ona za Ciebie życia nie przeżyje dziewczyno..
Usuńco to za hejty tutaj :D Anonimow, który zjadł cały woreczek ryżu - brawo i trzymam za Ciebie kciuki ;* :)
UsuńRoksana a wiesz moze co sie stalo z blogiem http://littlebrainchild.blogspot.com/ ? co zrobic zeby moc na niego wejsc? :(
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia, co się z nim stało niestety :( może Ola po prostu go zawiesiła, bo już go nie prowadzi..
Usuń