Dobra, w tygodniu mogę sobie wyskoczyć po bułkę do freszmarketu, ale na niedzielny poranek musi być coś bardziej wyjątkowego niż odpiek głęboko mrożonego pieczywa.
Wypiek bułeczek i chlebów wyparł pieczenie ciast, a kiedy waga osiąga maksymalnie akceptowalny (przeze mnie) pułap (kiedy ja tyle przytyłam? o tym poniżej), zjedzenie jogurtu greckiego z malinami i bezikami wydaje się być lepszym pomysłem niż kawał tłuściutkiego brownies.
Nawet, jeśli byłoby z malinami. ;)
W sobotni wieczór trenuję bicepsy zagniatając mąkę z drożdżami i innymi bajerami, a o poranku dom pachnie chlebem...
Te kajzerki są wyśmienite. Delikatne, puszyste, a dzięki dodatkowi masła - idealnie rozpływają się w ustach - nawet jeszcze w poniedziałek! ;)
Bardzo miękkie, z makiem czy sezamem - smakują zarówno z dżemem jak i żółtym serem!
To będą chyba moja ulubione bułeczki na Tęczy w słoiku....naprawdę myślę, że już powinniście być w kuchni, trenując swoje bicepsy... ;)
Przyznam, ich finezyjne zwinięcie nie jest wcale takie proste, ale coś tam mi chyba wyszło. ;)
Kajzerki najlepsze
/8 dużych sztuk, po 90 gram/
(wartość energetyczna 1 buły - ok 230 kcal)
350 g mąki pszennej
60 g mąki ziemniaczanej
20 g cukru
2 łyżeczki soli
1 jajko
230 ml mleka
30 g świeżych drożdży
40 g miękkiego masła
do posmarowania: jajko wymieszane z łyżką mleka
Mąki wymieszać z cukrem i solą.
Mleko delikatnie podgrzać, rozpuścić w nim drożdże i połączyć z pozostałymi składnikami. Zagnieść miękkie, sprężyste ciasto.
Z ciasta uformować kulę, posmarować ją delikatnie olejem roślinnym lub
dodatkowym, roztopionym masłem, przykryć ściereczką i odstawić do
wyrastania na godzinę.
Wyrośnięte ciasto podzielić na porcje o wadze 70-80 g.
Z każdej formować wałek ciasta o długości 30 cm.
Trzymając koniec wałka, zrobić podwójną pętelkę na wałku (z ciasta), zawijając oba końce pod spód.
Bułeczki układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Odstawić na ok. 30 minut.
W tym czasie nagrzać piekarnik do 200 st C.
Kajzerki posmarować jajkiem wymieszanym ze śmietaną i posypać, czym kto lubi.
Wstawić do piekarnika. Piec ok. 20 minut.
Smacznego!
Było o bułkach, a teraz o tym, co pewnie interesuje dużą (jak nie większą) część czytelników... ;)Czy akceptuję fakt, że przytyłam? Raczej nie.
Czy chciałabym znów schudnąć? Pewnie tak.
Czy schudnę? Zapewne nie.
Dlaczego?
Bo jestem silniejsza, ładniejsza, mądrzejsza i...skromniejsza. ;)
Bo nie tylko fruwam nad ziemią - ja po niej mocno stąpam (no, a przynajmniej mocniej.. ;) ).
Bo mam znowu odwagę, by sięgać po swoje marzenia.
Bo dobry obiad ze znajomymi na mieście daje mi więcej energii, niż widok coraz niższych cyfr na wadze.
To tak, jakby po ciężkiej podróży wrócić 'do siebie'.
Do tego, kim byłam, kim wciąż jestem.
Do tego, co na (dłuższą) chwilę odebrała mi choroba.
Wróciłam, to znów Ja.
Lubię Cię za szczerość!
OdpowiedzUsuńA tymi zdjęciami na fejsie szczerze się zachwyciłam. Z tymi włosami, twarzą i sylwetką ja bym Cię z przyjemnością zobaczyła na okładce jakiegoś magazynu o modzie, serio.
#kajzerkidjaąradęofcalejedziśzdominwałaś
piękne te zdjęcia, prześlicznie wyglądasz! dobrze słyszeć, że jest tak dobrze! oby było jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńkajzerki wyglądają wzorowo! :D
Cudne zdjęcia ... i jakie pyszne pieczywko :)
OdpowiedzUsuńPiękna sesja! A śniadanie wyśmienite <3
OdpowiedzUsuńNajgorszy (najlepszy..) jest ten moment, w którym uświadamiasz sobie, że to najzwyczajniej w świecie.. nie ma sensu. Mam na myśli ciągłe "obcinanie" kalorii, obserwowanie coraz niższej liczby na wadze.. To iluzja, droga do nikąd. A jednak tak często się na nią wraca. To jak uzależnienie. Uzależnienie, z którym trzeba walczyć jeśli nie chce się przegrać życia i żałować na starość, że zmarnowało się najpiękniejsze lata.
OdpowiedzUsuńCały czas trzymam kciuki, bo nawroty są bardzo częste. Odnaleźć sposob na skuteczne trzymanie się życia jest baaardzo trudne. Widzę, że Ty już znalazłaś swoją metodę (?) Każdy/a z nas musi znaleźć 'to coś', bo nie ma uniwersalnego przepisu na uzdrowienie. Ja chyba wciąż szukam..
Pozdrawiam Cię:*
dziękuję, dziękuję, dziękuję.
UsuńLubie Twoje komentarze, to, że jesteś, bacznie czytasz i trafnie podsumowujesz.
Sama wciąż jestem na drodze ku szczęściu, jednak nie uważam tego za rzecz niemożliwą do osiągnięcia dla każdego z nas, również dla Ciebie.
życzę Ci odnalezienia swojego wlasnego, tęczowego przepisu - na życie. ;*
Pozdrawiam również <3
A można spytać, jaki jest ten "najwyższy akceptowalny pułap"? :)
OdpowiedzUsuńPytam z czystej ciekawości, bez złośliwości - jestem tego samego wzrostu, w podobnej sytuacji, a ciekawość ludzka rzecz. (;
50 kg które ma pewnie :) chyba, że się mylę?
Usuńjaaaa, skąd wiesz? :D
UsuńGratulacje, od razu promienniej wyglądasz! :)
UsuńNie chcę być niemiła, ale dla mnie wciąż za chudo wyglądasz (: ale gratuluję ci, że już dużo osiągnęłaś i walczysz :)
UsuńTe bułeczki wyglądają zdecydowanie lepiej niż ze sklepu! Wierzę że tak też smakują ;)
OdpowiedzUsuńA co do twoich zdjęć - oczarowały mnie już za pierwszym razem na fb ;)
Roksana, bo właśnie przeczytałam post "Krem marchewkowy i 21 faktów o mnie" w którym napisałaś, że najmniej ważyłaś 36 kg, ale miałaś wtedy 13 lat. Ile miałaś wtedy cm wzrostu jeśli można spytać?
OdpowiedzUsuń160 cm :)
Usuńo ranyyy, to ja tyle wazylam rok temu (mam 2/3 cm wiecej niz 160) i tak nie wygladalam.. mam zdjecia.. to chyba naprawde wiele zalezy od budowy..
Usuńdomowe pieczywo - nie potrzeba więcej mówić, by już się zachwycać!
OdpowiedzUsuńa to pergola na zdjęciach w tle? :) pięknie wyglądasz! myślisz może o byciu modelką czy to nie Twoje marzenia? :P
tak, na zdjęciach widać pergolę :)
Usuńdziękuje za miłe słowa! :*
hmm, nie marzyło mi się nigdy bycie modelką, ale coraz lepiej czuję się przed aparatem... :)
jeej, nie poznała bym Cię na tym zdjęciu *-*
OdpowiedzUsuńno brk mi słów!
śliznie wyglądasz! :)
ten wpis mi dużo dał, bo moim celem teżjest 50! :)
3maj się ! :*
a bułeczki jutro robię i koniec kropka! :D
tak, tak, rób! i daj znać, jak Ci smakują! :))
Usuńi oby do 50-tki! ;* ;)
ślicznie teraz wyglądasz! :)
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze pozytywniejsza "nowa" Ty! :-) Miło się czyta i miło się ogląda te zdjecia! zachwycałam sie już nimi na fb i ciągle zachwycam. to ostatnie szczególnie piękne!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, promieniejesz! :)
OdpowiedzUsuńPięęęęknie wyglądasz :) Słonecznie, zdrowo i szczęśliwie :D
OdpowiedzUsuńJesteś fantastyczna!
OdpowiedzUsuńPodziwiam twoją siłę, ale zawsze czytając twoje wpisy nie czuję jakby to było coś dalekiego, a mam wrażenie, ze kurde, też jestem silna, ja też tak mogę i chcę. Że ten powrót z podróży ,,do siebie" jest tak wyrazisty, możliwy i bliski :)
Bułeczki świetne, tylko niestety nadal nie wiem jak zrobić ten bajerancki zawijas :P
dzziękuję!
Usuńi mam nadzieję, że Twoja 'droga powrotna' już jest coraz krótsza.. :) ;*
Naprawdę piękne zdjęcia i cieszę się, że wyzdrowiałaś .. ale nadal jesteś BARDZO CHUDA ! i nadal niezdrowo to wygląda :( ale i tak gratuluję i życzę powodzenia, bo wiem co to znaczy.. :*
OdpowiedzUsuńdziękuję :* chociaż nie sądzę, bym wyglądała niezdrowo... ;)
Usuńpozdrawiam serdecznie ;**
Ja tam nie widze tego przytycie... Czy aby nie oszukujesz siebie?
OdpowiedzUsuńkurcze, zdemaskowałaś/eś mnie :(
Usuńgratuluję Ci z całego serca! od dawna czytam Twojego bloga, ale chyba pierwszy raz komentuję. Wracam tu po pozytywność i energię która bije z każdego wpisu.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś napisać gdzie kupiłaś bluzkę i spódnicę z ostatniego zdjęcia? zakochałam się w nich :)
pozdrawiam
dziękuję więc, że w końcu zdecydowałaś się zabrać głos! :)
Usuńcieszę się, że mogę choć trochę udzielić komuś swej energii :)
bluzkę zakupiłam w bershka, a spódniczka to nie moja, a własność Pani Fotograf, LillyLand (zapraszam na jej fejsbuka!) :)
Po pierwsze nadal jesteś bardzo chuda, teraz dodatkowo bardzo ładna. No i bardzo dojrzała jak na swoje 23 lata :)
OdpowiedzUsuńBułeczki wyglądają obłędnie, sądzisz że z maki pełnoziarnistej też wyjdą ?
Pozdrawiam
dziękuje za te słowa :* :)
Usuńmyślę, że z mąką pełnoziarnista mogą się udać, ale będzie trzeba dodać więcej mleka, gdyż ta mąką chłonie więcej płynu...polecam wypróbować i dać mi znać, czy się udało! :)
Już upiekłam :) Dałam 320g mąki pszennej pełnoziarnistej. Wyszło 9 ogromnych, pysznych, puchatych bułeczek.
UsuńPrzepis jest genialny :D
ale super! to bardzo się cieszę, że wyszły i smakowały :)
Usuńi ogłaszam wszem i wobec - z PEŁNOZIARNISTEJ mąki też wychodzą świetne bułki z tego przepisu :)
ALE PIEKNA.. KSIEZNICZA W PIEKNEJ OPRAWIE ROSLIN :**
OdpowiedzUsuń<3 :*
UsuńJesteś śliczna! :) Nie musisz się w ogóle przejmować, że przytyłaś, bo masz ładną figurę. Ale wiem jak to jest, bo sama też często chciałabym być chudsza, a mam bmi podobne do Ciebie...
OdpowiedzUsuńdziękuję, Kochana! ;*
Usuńwiesz co, w takim razie Ty również nie powinnaś mieć nigdy powodów do zmartwień, odnośnie swej wagi - jesteś piękna. :)
Jakie masz teraz BMI? Wyglądasz fantastycznie!
OdpowiedzUsuńnie wiem, nigdy nie liczyłam swojego bmi ;p o.O :P
Usuńdziękuję za komplement! ;*
Jak Ty wspaniale wyglądasz! *.*
OdpowiedzUsuńPrzepiękna jesteś! : )
Moim zdaniem jednak nadal jesteś bardzo chuda, więc nie musisz się przejmować kaloriami w brownies! ; )
Trzymaj się i powodzenia w akceptacji swojej wagi!
tak tylko chciałam napisać, bo uderzyło mnie to zdanie o tym, co interesuje większą część czytelników...
OdpowiedzUsuńwychodziłaś/wychodzisz z choroby niejako na świeczniku. nieraz, przeglądając komentarze, załamywałam ręce nad tymi niekończącymi się pytaniami: o wagę, o wzrost, BMI, o okres... brak poszanowania prywatności ocierał się nieraz o absurd. gorsze były chyba tylko te z 'dobrymi' radami udzielanymi protekcjonalnym czy wręcz napastliwym tonem albo podejrzeniami o oszukiwanie samej siebie czy czytelników. pisane naprawdopodobniej zresztą przez ludzi, którzy nigdy zaburzeń odżywiania nie mieli (poza maniaklnym wręcz wstawianiem zdjęć jedzenia na instagram... :D) i nie zdają sobie sprawy z tego jak złożony, indywidualny i kompletnie różny od innych jest KAŻDY przypadek takich zaburzeń.
myślałam wtedy, czytając, że musisz być naprawdę silną osobą, że nie rzuciłaś tego wszystkiego w cholerę. a teraz jeszcze na dodatek napisałaś coś bardzo szczerego. więc tym większy szacun ludzi ulicy. ;-)
nie będę ci pisała, że lepiej wyglądasz z dodatkowymi kilogramami, bo pewnych rzeczy nie da się nigdy wyrzucić z głowy i może, nawet podświadomie, nie lubisz tego słuchać. napiszę ci za to, że przepięknie wyglądasz z tym, że jesteś szczęśliwa. i przede wszystkim- że twój blog i te obecne zdjęcia niejednej chorej osobie mogą pomóc wyjść na prostą.
no, posłodziłam! :D idę się dalej zastanawiać czy wolę zrobić sernik pina colada czy dekadencki.
nie zgadzam się, sama pisała na początku bloga że ten blog jest taką terapią, pisała o "szklance mleka" sama nam się pokazała, więc po prostu pewnie nie które osoby pytają się o zdrówko bo się troszczą, to że niby widać że szczesłiwa, nie zawsze to szczęście jest prawidziwe nie raz to tylko jest pod publikę... więc wiesz...
UsuńŚlicznie wyglądasz chudzino ;) Mam pytanie co do bułeczek - piekłaś je rano czy na wieczór i rano jadłaś?
OdpowiedzUsuńpiekłam je rano, a ciasto przez noc wyrastało pod przykryciem w lodówce, dopiero po uformowaniu pozostawiłam je 'w cieple' na 30 minut wyrastania, a potem siup, do pieca :)
UsuńAaaa :) A jadłaś takie cieplutkie od razu po upieczeniu,czy czekałaś aż ostygną?
UsuńJesteś piękna !!!, ciesze się że Ci się udało, bułeczki super !! ;)
OdpowiedzUsuńBoże Roksi jesteś wciąż bardzo chuda, tylko ładniejsza, szczęśliwsza w kontakcie z drugimi osobami i pewniejsza siebie, możesz normalniej funkcjonować, nie trać tego, kochaj siebie<3
OdpowiedzUsuńAle cudnie wyglądasz na zdjęciach *.* weszłam właśnie na profil LillyLand i marzy mi się taka sesja...Roksanko możesz powiedzieć jak się umawia z Panią fotograf na takie zdjęcia i jaki jest koszt? :)
OdpowiedzUsuńMarta.