Błądzimy po lesie, wgapieni w runo, mokrawy mech i przebrane jagodo-krzewy, wypatrując brązowego grzybka, jakbyśmy szukali zagubionego kolczyka z diamentem lub co najmniej kryształkiem swarovskiego.
I rzeczywiście, szukamy, i mimo, że nie zguby, to radość odnalezienia jest nie mniejsza.
''Znalazłam!'' - krzyczymy przy drugim, czy dwudziestu-drugim prawdziwku, ciesząc się jak dziecko.
Nieważne, czy mamy 24, 50, czy 70 lat...
Fascynujące, że mimo dobrobytu w sklepach i ogólnej dostępności jedzenia, ludzie nadal mają w sobie instynkt poszukiwawczy.
To coś pierwotnego, potrzeba zdobywania pożywienia, może asymilacja z naturą, chęć przetrwania, zakorzeniona głęboko w każdym z nas.
Jak miło wstać skoro świt, pojechać do lasu i pozwolić włosom złoto błyszczeć w pierwszych promieniach słońca, nieśmiało przebijającego przez igliwie drzew...
Niezależnie od wieku, kopytka lubią (chyba) wszyscy. :)
Będą więc na obiad, z gęstym, grzybowym sosem, pachnącym lasem.
Kopytka (robiłam z TEGO przepisu na kopytka z ziemniaków), podałam z pieczoną piersią kurczaka w estragonie. Umytą i oczyszczoną z błonek pierś doprawiłam solą, świeżo mielonym pieprzem i suszonym estragonem. Przełożyłam do żaroodpornego naczynia, polałam oliwą i piekłam 25 minut w 180 stopniach.
Sos grzybowy do kopytek
/ilość porcji: 4/
(wartość energetyczna porcji: ? kcal)
- 500 g świeżych podgrzybków lub prawdziwków
- 100 ml bulionu grzybowego lub warzywnego
- 30 g masła
- 1 cebula
- 100 ml słodkiej śmietanki 30 %
- sól i świeżo zmielony pieprz - do smaku
3/4 grzybów przełóż do blendera i zmiksuj z bulionem na gęsty mus. Przelej go do garnka z pozostałymi w całości grzybami, zagotuj, dodaj śmietankę i ponownie zagotuj. Skosztuj i ewentualnie dopraw do smaku..
Podawaj z kopytkami, ulubionym makaron, ziemniakami lub jedz prosto z garnka, tak bowiem smakuje najlepiej. ;)