Kiedy po odsłonięciu rolet widzę śnieg, wyjście do sklepu po świeże bułeczki jest ostatnią rzeczą, jaką planuję, przykrywając się cieplutką kołdra.
W tej sytuacji są trzy opcję (po uprzednim porzuceniu cieplutkiej kołdry):
1. Zrobienie własnych bułek, poprzedzone umieraniem przez godzinę (lub dwie) z głodu, w oczekiwaniu, aż bułeczki się zagniotą, wyrosną, upieką, obfotografują i (...)
2. Ugotowanie kaszy bądź budyniu
3. Smażenie naleśników, placków albo racuchów (o ile akurat nie skończyła się mąka).
Cóż, brak ''typowej'' mąki w trzecim przypadku, jest dość znaczącą przeszkodą.
Chyba, że...mamy pod ręką mąkę kokosową - no, albo przynajmniej kokosowe wiórki.
W ''ekstremalnym'' przypadku wystarczą nawet płatki owsiane - a założę się, że każdy śniadaniowy miłośnik, ma je w swoich zapasach. ;)
Najlepiej kaszę ugotować dzień wcześniej, wieczorem, a rano tylko wymieszać z pozostałymi składnikami i...smażyć placki! :)
Leciutkie, kokosowe i bardzo delikatne.
Najlepsze jeszcze ciepłe, z domowym dżemem i roztapiającą się na nich, białą czekoladą...
Kokosowe placki z kaszy manny
/porcja - 3 placki/
(wartość energetyczna porcji - ok. 250 kcal)
- 30 g kaszy manny (można użyć innej, drobnej, np. kukurydzianej, jaglanej, jęczmiennej)
- 150 ml mleka
- cukier wanilinowy/miód/dowolne słodzidło
- białko jajka
- kopiasta łyżka mąki (u mnie kokosowa, ale może być każda inna, wtedy dodajemy jeszcze 1 łyżkę wiórek kokosowych lub, przy braku mąki, dajemy 1,5 łyżki płatków owsianych, najlepiej zmielonych na mąkę)
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Rano dodać białko jaja, łyżkę mąki, proszek do pieczenia i ew. odrobinę mleka, jeśli masa jest zbyt gęsta.
Na rozgrzaną, lekko posmarowaną olejem patelnię nakładać łyżką ciasto, smażąc placki na bardzo wolnym ogniu (są delikatne, trzeba uważać, by ich nie przypalić!), przewracają je co jakiś czas, aż dobrze się przyrumienią.
Podawać z posiekaną, białą czekoladą i ulubioną (najlepiej domową!) konfiturą. :)