piątek, 29 maja 2015

''Co jadłam w czwartek?'' - mój 'cheat day'! /jadłospis w zdjęciach

Wiecie, co to jest ''cheat day''
O takim zjawisku mówimy, gdy na co dzień, jedząc zdrowo (bądź stosując jakąś dietę), pozwalamy sobie raz na jakiś czas (np. jeden dzień w miesiącu/tygodniu) na jedzenie wszystkiego, co ogólnie przyjęte za niezdrowe, wysokokaloryczne i tuczące. 
I to nie w symbolicznych ilościach, a takich które znacznie przekraczających nasze całe, dzienne zapotrzebowanie!
Myk polega na tym, że jeśli zazwyczaj jemy zdrowo i grzecznie - nasz organizm nawet nie połapie się, że nagle pochłonął dwa razy więcej kalorii, niż potrzebuje. 
Czemu by więc nie skorzystać, i trochę zaszaleć? ;)
W moim dziennym menu, czasem pozwalam sobie na jakiś jeden ''cheat meal'', czyli trochę niezdrowy, wysokokaloryczny posiłek (jak np. słoik Nutelli, duża czekolada Milka). 
W komentarzach pod poprzednim, czwartkowym wpisem padł pomysł kontrolowanego ''cheat day''.
Pomyślałam, czemu nie?
Menu miało być jednak (w miarę) zdrowe, więc...
- są NALEŚNIKI, ale orkiszowe i z twarogiem!
- jest PIZZA, ale pszenno-żytnia!
- są LODY, ale jogurtowe!
- jest MASŁO, ale orzechowe!
- są TŁUSZCZE, ale te zdrowe, z orzechów!
- i jest ALKOHOL, ale usprawniające trawienie wino! ;)

to co, gotowi zobaczyć moje niecałe 5000 kcal? :)

Śniadanie: naleśniki orkiszowe (z połowy TEGO przepisu) z twarożkiem domowym (200g), truskawkami, chałwą waniliową (80g) i konfiturą truskawkową (20 g) - ok. 950 kcal

II śniadanie: garstka nerkowców (20g), napój energetyczny Red Bull - ok 270 kcal
Obiad: trochę ponad pół domowej pizzy na pszenno-żytnim cieście, z kozim serem, salami, papryką, pomidorowym sosem i rukolą + pół litra różowego wina półsłodkiego - ok. 1400 kcal
Podwieczorek: porcja lodów jogurtowych (100g), mała brzoskwinka (wkrojona do lodów) - ok. 250 kcal
Kolacja, po 20 godzinie: słoik masła orzechowego (350g) - ok. 2100 kcal

razem: 4970 kcal



sobota, 23 maja 2015

Muffiny kukurydziane z borówkami - mądrości z Krainy Czarów

''Alicja nagle zauważyła pod stolikiem małe, szklane pudełeczko. Otworzyła je i znalazła w środku ciasteczko z napisem: zjedz mnie, pięknie ułożonym z rodzynków.
 - Dobrze, zjem to ciastko - rzekła Alicja. - Jeśli przez to urosnę, to dosięgnę kluczyka, jeśli zaś jeszcze bardziej zmaleję, to będę mogła przedostać się przez szparę w drzwiach. Tak czy owak, dostanę się do ogrodu, a reszta mało mnie obchodzi. Odgryzła kawałek ciastka i czekała z niepokojem, trzymając rękę na czubku głowy, aby zbadać w ten sposób, czy rośnie czy też maleje. Przekonała się jednak ze zdziwieniem, że jest nadal tego samego wzrostu. Co prawda zdarza się to zwykle ludziom jedzącym ciastka, ale Alicja przyzwyczaiła się tak bardzo do czarów i niezwykłości, że uważała rzeczy normalne i zwykłe - po prostu za głupie i nudne. 
Jeszcze parę kęsów - i po ciastku.''  
                                                   -Lewis Caroll, Alicja w Krainie Czarów
Okazuje się bowiem, że można jeść wszystko i nie tyć - a już na pewno nie od razu i nie w oka mgnieniu.
Czym jest bowiem życie pełne lęków, wątpliwości i wyrzeczeń?
Wszystko jest dla ludzi, no i przecież ''zakazany owoc'' zawsze smakuje lepiej.
Nawet, jeśli jest z pozoru kalorycznym, rujnującym naszą dietę ciastkiem.
Lub uroczą babeczką. ;)

Po której zjedzeniu...nie dzieje się zupełnie nic.
Poza uczuciem radości z pysznego jedzenia. :)


Muffiny z borówkami, to pyszne, bardzo sycące babeczki wzbogacone mąką kukurydzianą nadającą im śliczną, złocistą barwę.
Pięknie pachną wanilią, a ich wierzch przyjemnie chrupie pod zębami dzięki słodkiej, cukrowej skorupce. 
Słodycz muffinek przełamują kwaskowate borówki...
Trudno się im oprzeć! :)
Genialny przepis  jest od Marthy Stewart
Muffiny kukurydziane z borówkami
/6 standardowych muffinek/
(wartość energetyczna 1 babeczki - ok. 300 kcal)

  • 165 g mąki pszennej
  • 60 g mąki kukurydzianej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 100 g masła, miękkiego
  • 80 g cukru
  • łyżka cukru wanilinowego
  • 1,5 łyżki miodu (zastąpiłam syropem klonowym)
  • 80 ml mleka
  • 1 duże jajko
  • pół szklanki borówek (ok. 70 g)
  • cukier do posypania muffinek, u mnie wanilinowy
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Formę do pieczenia babeczek wyłożyć papilotkami.
W misce zmiksować masło z cukrami i miodem. Ciągle miksując, dodać jajko.

W drugiej misce wymieszać mąkę pszenną z kukurydzianą oraz z proszkiem do pieczenia. 
Dodać suche składniki do mokrych, lekko wymieszać i dodać mleko, po czym dokładnie wymiesać na jednolitą konsystencję. Ciasto będzie dość gęste. Na koniec dodać borówki i delikatnie wmieszać je w ciasto (jeśli będą świeże i jędrne nie powinny nam popękać przy mieszaniu :) ).

Ciasto nakładać do pełna papilotek. Palcem zanurzonym w wodzie, wygładzić wierzch każdej babeczki, po czym posypać każdą z nich cukrem. Piec muffinki przez 20-25 minut, aż zrobią się złociste, a patyczek w nie wetknięty będzie suchy.  :)



czwartek, 21 maja 2015

''Co jadłam w czwartek?'' - czyli moje foto-menu i mała zabawa

To już przedostatni wpis z mojego blogowego cyklu ''Co jadłam w czwartek?'', w którym pokazuję Wam, co dokładnie zjadłam w ciągu całego, czwartkowego dnia. :) 
Od niespełna dwóch miesięcy, staram się mieścić w diecie do 2500 kcal, co na bieżąco przypłacam nie mieszczeniem się w kolejne spodnie.. ;) 
I teraz...UWAGA! 
Jako, że bardzo często macie najróżniejsze zastrzeżenia co do tego, co jem (jakościowo i ilościowo), proponuję Wam małą zabawę w...mojego dietetyka! ;)  
Za tydzień po raz ostatni opublikuję swoje czwartkowe menu - UŁÓŻCIE JE DLA MNIE! :)
Skomponujcie idealne, według Was, dzienne menu, odpowiednie dla normalnej, zdrowej osoby (a najlepiej kobiety, w moim wieku ;)).
Najciekawszą z propozycji wybiorę i...w całości zrealizuję! :)
Zjem wszystko z wybranego menu i - oczywiście - zaprezentuję w zdjęciach na blogu!
Propozycję menu piszcie w komentarzach pod tą notką. :) 
Jestem pewna, że macie jakieś świetne pomysły. <3
Co do dzisiejszego menu...poniosło mnie trochę przy śniadaniu.
Zazwyczaj, przygotowując je, odmierzam sobie w kuchni ''porcję'', kładąc je potem na talerz, by orientacyjnie wiedzieć, ile zjadłam.
Dziś pozwoliłam sobie na odrobinę ''swobody'' i robiąc śniadanie w postaci niewinnych placuszków (bez dodatków to jedynie 300 kcal!) podałam do nich, poza wydzieloną porcją jogurtu greckiego (150g), słoik masła orzechowego oraz kremu czekoladowego, licząc na swoją rozwagę (oczywiście, ważąc uprzednio słoiki z zawartością... ;)) 
W rezultacie, zjadłam wszystko, co pozostało w słoiku po maśle orzechowym (80g) oraz nieumiarkowanie sięgałam po kolejne łyżeczki czekoladowego kremu (70g)...
I tak, na pozór skromne śniadanko, zamieniło się w bombę kaloryczną o wartości 1400 kcal...
Można?
Można. ;)
Śniadanie: placuszki na maślance, z truskawkami (300 kcal) + jogurt grecki (150g) + masło orzechowe (80g) + krem czekoladowo-orzechowy (70g) + maślanka truskawkowa do picia (150ml) = ok. 1400 kcal
Obiad: filet z kurczaka (150 g) smażony w curry, warzywa na patelnię (250 g), keczup (70 g) - ok. 500 kcal
Podwieczorek: batonik twarogowy z kakao i kawałami czekolady w polewie kakaowej (przepyszny! <3) - ok. 150 kcal
Kolacja: bułka pszenna ciabatta (50 g) z margaryną, serkiem wiejskim (100 g), pomidorem, bananem, plasterki serka koziego (50 g) - ok. 450 kcal


razem: ok. 2500 kcal

jak dobrze, że niektóre spodnie są z rozciągliwego streczu, dziękibogu, w
te się jeszcze mieszcze... ;)


poniedziałek, 18 maja 2015

Owsiane batoniki z rabarbarem i orzechami - zdrowa przekąska

To był tak intensywny tydzień, że nadal z niedowierzaniem wpatruję się w lustro, doszukując na twarzy jakichkolwiek oznak zmęczenia.
Worki pod oczami, opuchnięte powieki, blada cera?
Cud - nie ma.
Siedząc teraz jak na szpilkach, oczekuję telefonu ze szkoły jazdy, by umówić się na pierwsze, zajęcia praktyczne.
Po cichu, zastanawiam się, jakim masochistą trzeba być, by samemu fundować sobie taki stres... ;)
Powiecie, że na stres najlepszy jest sen (4 godziny wystarczą?), kąpiel w jacuzzi (a może być prysznic?) albo jakiś spacer (taki do sklepu, po mleko tez się liczy?).
Ja Wam za to powiem, że na stres, to najlepszy jest cukier - a najlepiej - dużo cukru. :)
W chwilach słabości (lub lenistwa) sięgam sobie po 300g Milkę lub średni słoik Nutelli z łyżeczką i jest super.
Ale kiedy mogę wybierać (lub nie mam lenia) sama piekę coś słodkiego i... ZDROWEGO (no, a na pewno zdrowszego niż zawartość słoika Nutelli...)! :)
Owsiane batoniki z rabarbarem (lub innymi owocami!) i orzechami to słodki strzał w dziesiątkę! :)
Nie tylko zaspokoją nasz apetyt na cukier, ale też dostarczą cennych składników odżywczych, w postaci węglowodanów złożonych, błonnika i zdrowych tłuszczy, znajdujących się w orzechach.
Dodatkowo - jeśli użyjecie rabarbaru - otrzymacie fajny, słodko-kwaśny smak, który podpasuje każdemu miłośnikowi słodkich, ale nieprzesłodzonych smakołyków. :)
Takie batoniki idealnie sprawdzą się jako przekąska w pracy, szkole lub...na zajęciach teoretycznych z prawa jazdy. ;)
Owsiane batoniki z rabarbarem i orzechami
/forma 20x20 cm, 10 batoników/

kruchy spód:

  • 135 g mąki pszennej
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 65 g cukru pudru
  • 1/2 łyżki gęstej śmietany
  • 100 g masła
  • 1 jajko
  • 500 g rabarbaru
  • 4 duże łyżki marmolady wieloowocowej lub ulubionego dżemu (najlepiej truskawkowego)
  • 1 łyżka bułki tartej

Mąkę przesiać z cukrem i proszkiem do pieczenia, dodać pokrojone na kawałki masło i dokładnie posiekać. Dodać jajko i śmietanę, zagnieść szybko ciasto (świetnie do tego nadaje się malakser), uformować w wałek, zawinąć w folię i schłodzić w lodówce przez co najmniej 30 minut.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 180ºC. Ciasto zetrzeć na grubej tarce na blaszkę o wymiarach 20cm x 20cm i dokładnie wylepić nim dno. Podpiec w piekarniku, aż będzie lekko złociste przez ok 15 minut, lekko wystudzić i w tym czasie przygotować rabarbar. 
rabarbar:
Rabarbar obrać, umyć, osuszyć i pokroić na 1 cm kawałki. Rozgrzać suchą, dużą patelnię, wrzucić do niej rabarbar i posypać cukrem. Podgrzać na ostrym ogniu mieszając, aż rabarbar puści sok - około 2 - 3 minut. Przełożyć rabarbar na durszlak i odsączyć z nadmiaru soku.
Na ostudzonym, kruchym spodzie rozsmarować marmoladę, wyrównać, a następnie wyłożyć równomiernie rabarbar. Rabarbarową warstwę posypać łyżką bułki tartej. Przygotować kruszonkę.

owsiana kruszonka:

  • 40 g mąki pszennej (można użyć pszennej pełnoziarnistej)
  • 35 g płatków owsianych
  • 20 g cukru wanilinowego 
  • 20 g posiekanych orzechów włoskich
  • 35 g masła
W naczyniu wymieszać mąkę, płatki, cukier; dodać masło, wyrobić - wszystko ma wyglądać jak kruszonka. Na koniec dodać posiekane orzechy, wyrobić między palcami i posypać nią wierzch naszego ciasta.  Piec w temperaturze 190 st. przez około 40 - 45 minut. Wystudzić, pokroić na prostokątne batoniki.




czwartek, 14 maja 2015

''Co jadłam w czwartek?'' - czyli moje foto-menu

Jak co tydzień, prezentuję Wam kolejny wpis z mojego blogowego cyklu ''Co jadłam w czwartek?'', w którym prezentuję wszystkie zjedzone przeze mnie posiłki w przeciągu całego dnia. 
Oczywiście nadal w oparciu o dietę 2000 kcal, choć nie wiem, czy to wciąż dobry pomysł, bo np. dzisiaj byłam zmuszona zwrócić do sklepu spodnie, które pokazywałam Wam w jednym z ostatnich wpisów. 
Bardzo dziwne, że skurczyły się, mimo, że jeszcze ich nie prałam (...).

Udało mi się też w końcu spróbować nowych mcdonaldowych lodów Mcflurry z batonem Mars, choć szczerze przyznam, szału nie ma (mcflurry z chałwą - wróć! <3).
A Wy, próbowaliście już ich? :)
Śniadanie: bułka mleczna (80g) z margaryną, kurczakiem gotowanym, pomidorem, ogórkiem/margaryną, twarogiem półtłustym, miodem (40g), bananem - ok. 550 kcal
II śniadanie: gruszka, pasek dużej czekolady Milka z kremem kakaowym i herbatnikiem, ciasteczko owsiane z czekoladą - ok. 350 kcal
Obiad: smażona pierś z kurczaka (150g) z serowym sosem z gorgonzoli (50g) i śmietany 36% (15g), ziemniaczki gotowane, sałatka z awokado i pomidorów - ok. 600 kcal
Kolacja: lody Mcflurry Mars - ok. 450 kcal (wg producenta)


razem: ok. 1950 kcal 
(ło, zabrakło 50 kalorii, chyba zaczynam ograniczać! :O ;) )


+ dzisiejszy outfit: 


środa, 13 maja 2015

Naleśniki orkiszowe

Jak często można być przeziębionym w przeciągu (przeklęte przeciągi!) kilku tygodni? 
Dobra, wiem, że pół litra lodów na kolacje nie jest mądrym pomysłem, nie tylko ze względów wartościowych.
Niezałożenie kurtki po wyjściu z pracy o 21, bo właśnie rozmawiam przez telefon i popijam zimną colą prosto z lodówki również nie należy do najrozsądniejszych(...).
Oczywiście, uporczywy katar, ból gardła i zatok mogłabym przypisywać pyleniu lipy, pech jednak chcę, że w maju najsilniej pyli dąb, którego w okolicy jak na lekarstwo. 
No to lipa.


Dziś jednak nie będzie o lipie, dębie czy innych brzozach, a o...klonie! ;)
A dokładniej, syropie klonowym, który idealnie pasuje do pysznych naleśników orkiszowych. :)
Należąca do najzdrowszych z mąk, mąka orkiszowa nadaje naleśnikowym plackom wspaniały, lekko orzechowy smak.
Najlepiej, jeśli użyjecie mąki orkiszowej jasnej, dzięki czemu Wasze naleśniczki będą delikatne jak te, usmażone ze standardowej, pszennej mąki.
Naleśniki możecie nadziać swoim ulubionym, dowolnym nadzieniem (może być też wytrawne!) - ja postawiłam na sernikowy twarożek oraz banany i borówki. 
A, no i duuużoo syropu klonowego. :)

Naleśniki orkiszowe
/ok. 6 dużych naleśników/

  • 60 g mąki orkiszowej (ok. 4 pełne łyżki)
  • szczypta soli
  • 1 łyżka cukru wanilinowego
  • 1 jajko
  • 150 ml mleka
  • 15 g roztopionego masła

Na patelni, na której będą smażone naleśniki roztopić masło, odstawić. 
Do miski wsypać mąkę, sól i cukier. Dodać jajko i mleko, zmiksować. Dodać lekko ostudzone, roztopione masło i zmiksować wszystko na gładko.
Patelnię natłuszczoną roztopionym wcześniej masłem dobrze rozgrzać. 
Na mocno rozgrzaną, wylewać po niepełnej chochelce ciasta naleśnikowego, smażyć naleśniki do zrumienienia z jednej strony, przewrócić na drugą i chwileczkę podsmażyć. Od razu nadziewać, podawać i jeść. :)

sobota, 9 maja 2015

Rogaliki maślane brioche - francuskie wspomnienie

Bywa, że czasem tęsknie za Paryżem, choć nie jestem pewna, czy można tęsknić za czymś, czego się nie poznało i nie oswoiło.
Bo ponoć ''poznaje się tylko to, co się oswoi''.
Tęsknota jednak to też wspomnienia, na których korzyść działa czas - im bardziej odległe, tym lepsze. 
Ciut podkolorowane, ciut przekłamane.
Ale przecież bez nich, dzisiejsze wzruszenia byłyby tylko martwych naskórkiem dawnych uniesień...
Mimo, że większości z Was francuskie śniadanie kojarzy się z croissantami, czyli rogalikami z kruchego, ''listkującego się'' ciasta, dla mnie i tak symbolem Francji powinna zostać maślana brioche.
Brioche, to taka puchata, francuska chałka - z tym, że bez kruszonki i z dwukrotnie większą ilością masła.
Nie zaplata się jej tez w warkocz - a wypieka w formie chlebków, bułek, bułeczek i...rogalików! 
Bywają nadziewane czekoladą, truskawkowym dżemem czy rodzynkami, obsypane perlistym cukrem...
Najpopularniejsze są jednak te bez dodatków, które dopiero przy śniadaniu smarujemy ulubioną konfiturą lub masłem i popijając kawą, rozkoszujemy się niespiesznym porankiem... 
Rogaliki przygotowałam z mojego ulubionego przepisu na błyskawiczną brioche idealną.
Poważnie, potrzebujecie wyłącznie godzinę, by o poranku cieszyć się smakiem ciepłych, mięciutkich rogalików.
Ciasto wyrasta tylko raz, więc od razu potem można je piec!
Czy to nie wspaniały pomysł, by tak rozpocząć weekend? :)
Rogaliki brioche
/8 dużych rogali - ok 100 g/sztuka/
(wartość energetyczna 1 rogala - ok. 330 kcal)
  • 500g mąki
  • 1 opakowanie drożdży instant
  • 250 ml ciepłego mleka
  • 1 jajko
  • 70 g masła (miękkiego lub rozpuszczonego)
  • 5 łyżek cukru 
  • szczypta soli 
Wszystkie składniki, poza masłem, zagniatamy. Jak zacznie się formować kula, dodajemy rozpuszczone masło i porządnie zagniatamy, aż wszystko dobrze się połączy. Ciasto powinno mieć miękką konsystencję plasteliny (jeśli zbytnio się lepi - dosyp mąki).
Nie zwlekając, ciasto rozpłaszczamy na okrągły placek o grubości ok. 1,5 cm i dzielimy na 8 części, w kształcie trójkątów (najpierw dzielimy okrąg na krzyż, a potem po przekątnych i wycinamy trójkąciki). Trójkąty zwijamy w rogaliki, od najszerszego boku  do najwęższego i układamy je na wyłożonej papierem do pieczenia dużej blaszce z piekarnika. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 40 minut w ciepłe miejsce (ja wkładam do uchylonego piekarnika, nastawionego na 50 stopni).

Po tym czasie, wierzch rogalików smarujemy rozkłóconym jajkiem i pieczemy je  w 180 stopniach, przez 18-20 minut (jeśli wierzch za bardzo się przypieka, przykryj rogaliki kawałkiem folii aluminiowej). 


czwartek, 7 maja 2015

''Co jadłam w czwartek?'' - czyli moje foto-menu

200 zł za orzeczenie lekarskie na prawo jazdy?!
Poważnie, czasami żałuję, że mieszkam we Wrocławiu...
No, ale jak się już powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...
...a dokładniej - kategoria B

W końcu padło i na mnie - zapisałam się na kurs!
Co z tego że jeszcze nigdy nie siedziałam za kółkiem - dla mnie to kolejny krok ku niezależności i realizacji marzeń.
Uwaga - zanim jednak całkowicie zrezygnujecie z wychodzenia z domów na wrocławskie ulice - po prostu trzymajcie za mnie kciuki! ;)

Wracając do tematu...prezentuję kolejny wpis z cotygodniowego cyklu ''Co jadłam w czwartek?'', składającego się ze zdjęć posiłków zjedzonych w ciągu całego dnia, w oparciu o dietę 2000 kcal.
Dzisiejszy dzień spędziłam w większości poza domem, uzbrojona jedynie w telefon - stąd też ''instagramowa'' jakość zdjęć. 
Zwykle mam mały problem z podliczeniem kalorii z dań jedzonych na mieście i szacuję je raczej 'na oko'.
Podaję więc przybliżoną kaloryczność (w sumie jak zawsze ;)), ale jeśli macie jakieś uwagi, lub inne oko - po postu podzielcie się tym w komentarzach! :)
Śniadanie: Dwa naleśniki orkiszowe (przepis wkrótce na blogu!) z twarożkiem (200g twarogu sernikowego tłustego + 10g śmietany 36% + łyżka cukru wanilinowego) z połową banana i borówkami amerykańskimi, polane syropem klonowym (30g) + pół naleśnika, zjedzonego zaraz po usmażeniu (850 kcal)


II Śniadanie: średnie jabłko (100 kcal)

Obiad w Multi Food (lubicie takie jedzenie ''na wagę''? ): kurczak z warzywami, w sosie, trochę ryżu z warzywami, smażone ziemniaczki na masełku, pieróg ruski z boczkiem, trochę sałatki greckiej (ok. 570 kcal)

Podwieczorek: jogurt pitny waniliowy (100 kcal)

Kolacja: dwie kanapki z pszennej ciabatty (60g) z margaryną, jajkiem, ogórkiem i majonezem (30g) + kabanos drobiowy i dwa kabanosy wieprzowe (500 kcal)


Razem: ok. 2030 kcal

Aha - jako, że powoli zbliża się czas urlopów, już, jak szalona, biegam po sklepach, poszukując idealnego stroju kąpielowego.
Ostatnio prosiliście o zdjęcie mojego brzucha - no cóż... mówicie - macie! :)

poniedziałek, 4 maja 2015

Sernik z rabarbarem - (nie tylko) na majówkę :)

Lubię spoglądać w niebo na przelatujące samoloty i zastanawiać się, jaki jest cel ich podróży. 
Może urlop w gorącym Egipcie, wczasy nad morzem Egejskim lub jakaś tam bardzo poważna delegacja w Wielkiej Brytanii...
Maj, ciepły, pachnący przekwitającą już magnolią, białym bzem i mleczem transformującym się w dmuchawce, latawce, wiatr.
Maj, miesiąc zwiastujący wakacje, niczym listopad Boże Narodzenie. 
Jeszcze tylko kilka tygodni, dni, godzin, a ktoś, spoglądając w niebo na odlatujący samolot, będzie zastanawiał się, dokąd właśnie zmierza.
Ja natomiast, zapięta w pokładowe pasy, będę tym razem wiedzieć, że celem są słoneczne Włochy... :)
Czas przedwakacyjnych oczekiwań wypełniają majówki pod gołym niebem.
Zapach grilla w ogródku, piknik w parku i podwieczorek na tarasie.
Smak pierwszy polskich warzyw i słodkich owoców...
Czy mogłoby się obejśc bez domowego ciasta? :)
Ciacho z rabarbarem to już majowa klasyka gatunku.
Jednak na pewno nie taki SERNIK, jak TEN! :)
Słodko-kwaśny, ciężki i zbity, na spodzie z owsiano-czekoladowych ciasteczek...
Gwarantuję - nic więcej do szczęścia nie trzeba!
No, chyba, że odrobina słońca i troszkę wolnego czasu... :)
Sernik z rabarbarem
/keksówka 23x11 cm, ok 10 porcji/
(wartość energetyczna porcji - ok. 350 kcal)

spód:

  • 150 g ciastek owsianych w czekoladzie
  • 40 g masła
Masło roztopić w garnku, ciastka pokruszyć na drobny pył. Dodać je do masła, wymieszać i wyłożyć nimi keksówkę wyłożoną papierem do pieczenia. Ciasteczkowy spód podpiec w piekarniku rozgrzanym do 170 stopni, przez 15 minut.  W tym czasie przygotować masę serową.

masa serowa:

  • 250 g sera ricotta
  • 450 g sera trzykrotnie mielonego półtłustego (używam takiego z wiaderka Piątnica :) )
  • 2 jajka + 1 żółtko
  • 120 g cukru
  • 20 g cukru wanilinowego
  • 50 g śmietany 36%
rabarbar na wierzchu:

  • ok. 2-3 laski rabarbaru
  • 50 g cukru
Sery zmiksować z cukrem i cukrem wanilinowy. Dodawać po jednym jajku, dokładnie miksując masę po dodaniu każdego. Dodać śmietanę i wszystko razem zmiksować na gładko. 
Na podpieczony spód wyłożyć masę serową i piec sernik w 160 stopniach, przez godzinę.
W tym czasie zabrać się za rabarbar.

Rabarbar umyć i pokroić go na paski szerokości foremki, w której piecze się właśnie sernik (u mnie to ok. 11 cm). Pokrojony ułożyć w żaroodpornym naczyniu i zasypać cukrem, aż rabarbar puści sok. Pod koniec pieczenia sernika (20 minut przed końcem) wsadzić do piekarnika jeszcze rabarbar i piec go do miękkości przez 20 minut. 
Gdy rabarbar ostygnie, ułożyć go (jak na zdjęciach) na wystudzonym serniku i całość polać wytopionym podczas pieczenia syropem rabarbarowym. :)

***


kilka pierwszo-majówkowych migawek...
A Wy, jak spędziliście majówkę? :)


<3 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...