Dziś, na podstawie własnych zdjęć, pragnę pokazać Wam, jak skrajnie wyglądają dwa, odmienne światy:
(Nie)życie z anoreksją kontra Życie wolne od choroby
część II
2. To zaskakujące, ale mimo skrajnego wychudzenia, osobom z zaburzeniami odżywiania wciąż wydaje się, że ich brzuch jest strasznie wielki - uwierzycie, że na tym zdjęciu po prawej, poniżej, jestem wciąż niezadowolona ze swojego odbicia, a mój brzuch wydaje mi się - tak! - gigantyczny?
Życie z anoreksją to zaburzony obraz własnego ciała. To nieustanne sprawdzanie i kontrola każdego skrawka swojej skóry, w poszukiwaniu wyimaginowanego tłuszczu. To NIEPRAWDZIWE i OSZUKANE spostrzeganie własnej osoby - im chudsze jesteśmy, tym bardziej niewyraźnie siebie postrzegamy.
To działa w obydwie strony - z każdym dodatkowym kilogramem, świadomiej dostrzegamy, jak wciąż chude jesteśmy i ile jeszcze brakuje nam do ''normalności''. Obraz przestaje być przekłamany, logiczne myślenie powraca. Życie bez choroby to radość ze swojego wyglądu - na poniższym zdjęciu z lutego 2016, zobaczcie, jak teraz - bez chorobliwego wstydu i nienawiści do siebie - ubieram się na weekendowe imprezy. :)
3. Życie bez anoreksji, to świadomość...swojej kobiecości! Anorektyczki uciekają w chorobę, bo jest to ich odpowiedzią na lęk przed dorosłością. Chcą na zawsze pozostać - mentalnie i fizycznie - w ciele dziecka, które nie musi za nic odpowiadać.
To bardzo tchórzliwe podejście! Dorosłość to nie tylko odpowiedzialność - to również możliwość samodzielnego podejmowania decyzji, zarządzania swoim życiem, wybierania dróg, którymi chcemy podążać, by móc osiągać to, czego najbardziej pragniemy.
To możliwość realizacji marzeń!
4. Będąc chorą...uwielbiałam fotografować chwilę, w których jem wyjątkowo dobre dania. W sumie...do dziś się nic nie zmieniło! ;)Jednak wtedy, zjadając takiego naleśnika (w ramach obiadu), jak na zdjęciu poniżej, zazwyczaj nie jadłam już nic do końca dnia. Tę całą (!)włoską pizzę, zapitą półwytrawnym, białym winem, zjadłam na kolację o godzinie 20(!), na wakacjach we Włoszech. Ah, ten śródziemnomorski klimat... ;)
Życie bez choroby, to jedzenie ile się chce i kiedy się chce - bez żadnych ograniczeń!
To radość płynąca z jedzenia - tak właśnie smakuje wolne życie! :)
Anoreksja sprawia, że najbardziej...lubimy jadać w samotności. Niestety też, często w zaburzeniach odżywiania, po tygodniach głodowania, zdarzają się tzw ''napady'' na jedzenie, nierzadko zakończone epizodem bulimicznym. Na zdjęciu poniżej, moja kuzynka uchwyciła mnie w momencie jednej z moich 'uczt'.
Tego tosta jadłam zaraz po obfitym objedzie, składającym się z 6 naleśników - słoiczki stojące na stole to właśnie pozostałość po obiedzie - wciąż czując nienasycenie, wsmarowuje kolejne, słodkie smarowidła w kanapkę.
Spójrzcie tylko na moje uczucie spięcia na twarzy - naprawdę jedzenie w towarzystwie innych osób było wtedy ciężkie do zniesienia...
Kiedy jesteś zdrowy i wolny od zaburzeń odżywiania - jedzenie z przyjaciółmi lub rodziną to jedna z najmilszych chwil w ciągu dnia! :) Przestajesz się izolować, a czas spędzony wspólnie przy posiłku na rozmowach i uśmiechach, nie tylko sprawia, że jedzenie smakuje lepiej, ale też...zacieśnia Wasze więzi! :)
Wiecie, jakie dobre są chorwackie kalmary? :)
5. Selfie - któż nie jest ich mistrzem? ;)
Otóż...osoby z zaburzeniami odżywiania!
Mogą sobie robić zdjęcia wychudzonych ciałek i wstawiać je na instagram, dostając (o zgrozo!) miliony lajków, jednak ich twarze nigdy nie będą wyrażać prawdziwej, beztroskiej radości.
Smutek wymalowany w oczach najmocniej ujawnia to, co siedzi w środku.
Na nic instagramowe filtry i photoshopy.
Zmiana musi zajść w nas samych - w naszym 'self'.
Dopiero wtedy robienie 'samoróbek' stanie się prawdziwą frajdą ! :)
Będąc chorą, wciąż zastanawiałam się, czemu moja twarz jest taka ponura - anoreksja odbiera nam szczerą, naturalną, wewnętrzną radość, a przynosi....pustkę!
Dziś, nawet jeśli robię sobie ''selfie'' w łazienkowym lustrze, to tylko po to, by trochę się powygłupiać! :)6. Ubrania! Najpierw chudniemy po to, by zmieścić się w wymarzone ubrania. W konsekwencji...wszystkie, najładniejsze ubrania w sklepie są na nas za duże! Nawet tajemniczy (historia głosi, że niektórzy taki noszą) rozmiar ''0'' czyli 32, wisi na nas jak na wieszaku. W niczym nie wyglądamy dobrze, zdrowo, a już na pewno nie seksownie. Z zakupów wracamy... z niczym!
Życie z anoreksją odbiera nam nawet taką prozaiczną radość, jak radość z zakupów...
Dziś znów uwielbiam chodzić po sklepach! I wiecie, jaki mam teraz ''problem''? We wszystkim...wyglądam dobrze! ;) Już niebawem, znów wyjście na zakupy będzie dla Was jedynie dylematem pomiędzy bluzką a bluzeczką z odsłoniętymi ramionami. :)
7. Skoro jesteśmy przy zakupach...sukienki! :) W końcu można wyglądać w nich tak, jak należy. :)
Wiecie, że w Mediolanie, na mój widok w tej czerwonej sukience, wołali ''Angelina Jolie''? ;)
8. Przyjaciele - anoreksja odbiera ich wszystkich. Niszczy więzi, czyni nas samotnymi, zamyka we własnym,chorym świecie, w którym nie ma miejsca dla innych ludzi...
Powyższe zdjęcie było wykonane przed nawrotem choroby...już rok później anoreksja zbudowała mur dzielący mnie od najlepszych przyjaciół...
...jednak zdrowe życie, bez choroby, pozwala zburzyć ten mur! :)
9. Sport - życie z chorobą ma do niego specyficzne podejście. Z jednej strony, osoby chore ćwiczą jak szalone do utraty tchu - z drugiej zaś...nie mają w sobie ŻADNEJ siły na uprawianie jakiegokolwiek sportu.
Każdy wysiłek fizyczny traktowany jest w kategoriach choroby - by spalić kalorie.
Dopiero będąc zdrowym, można w końcu cieszyć się z ulubionych dziedzin sportowych.
W końcu nie jest to przykrą obsesją, a prawdziwą przyjemnością! :)
10. Pasje. Oczywiście, nadal uwielbiam piec i gotować - jednak kiedy powstawała Tęcza w słoiku, zjedzenie publikowanych przeze mnie dań, było stałym liczeniem kalorii i obliczaniem, na ile jedzenia w ciągu dnia mogę sobie jeszcze pozwolić. Dziś, kiedy anoreksja jest już daleko stąd, uwielbiam nie tylko przyrządzać wspaniałe dania - nie mogę się oprzeć, by zaraz odkryć ich smak! Kosztowanie i próbowanie wszystkiego łyżeczką jest u mnie na porządku dziennym. :) Odkrywanie nowych smaków, miłość do jedzenia - to wolność, którą da Ci tylko życie bez choroby. :)
11. Rodzina - anoreksja nie tylko niszczy przyjaźnie, ale tez najsilniejsze, rodzinne więzi. I choć moja mama zawsze była przy mnie, to choroba wykańczała nie tylko mnie - z każdym dniem widziałam,
jak ciężko jej bezsilnie obserwować moją powolną śmierć...
Bez jej wsparcia, moja walka nic by nie znaczyła - i choć nie było łatwo - dziś uwielbiam patrzyć na jej prawdziwy, szczęśliwy uśmiech bez trosk. Bez trosk o moje zdrowie, o życie.
Choroba niszczy wszelkie, rodzinne relacje - jest sprawcą każdej kłótni, płaczu, złych emocji...
Gdy jestem zdrowa, wiem, że nie krzywdzę nie tylko siebie - ale też moich najbliższych. :)
11. Odwracanie się tyłem...do zdjęć. ;)
Gdy byłam chora, bardzo często stawałam tyłem do zdjęcia, odwracając twarz od obiektywu.
Właściwie nie lubiłam zdjęć, obawiałam się, że fotografujący uwieczni mnie właśnie taką, jakiej za wszelką cenę nie chciałam siebie widzieć - chudej i brzydkiej.
Dziś, kiedy staję tyłem do zdjęcia, to tylko dlatego, że...przede mną, otworem, stoi piękny, wspaniały świat,
który pragnę chłonąć, odkrywać, poznawać, brać.
Świat, którego częścią jestem.
a Ty, który świat wybierzesz?
Nie tylko jesteś piękna i mądra, ale też odważna i chcesz pomagać innym w walce z chorobą :)
OdpowiedzUsuńmama jako pierwsza :) <3
Usuńale Ty mnie znasz dobrze córcia, a ja Ciebie i zawsze przy Tobie stanę, gdy tylko zawołasz <3
UsuńWyglądasz pięknie, czujesz się świetnie, pokonałaś chorobę.
OdpowiedzUsuńBrawo Dziewczyno! :)
Gratuluję!
Pozdrawiam serdecznie.
Majana
bardzo dziękuję :*
UsuńNawet nie wiesz z jakim zaciekawieniem przeczytałam Twój wpis i jak doskonale Cie rozumiem, nie jestem chora ale z choroba jestem od wielu lat mocno związana .....obserwuje i zyje z "NIĄ" jako matka nastolatki......
OdpowiedzUsuńWiem co czula Twoja mama , i naprawdę gratuluje Ci ze wygrałaś , wiem ze to potężna walka .Podziwiam i uważam Cie za piękną i mądra dziewczyne , na zdjęciach "PO" wyglądasz cudnownie , zdrowo i bardzo seksownie.....zycze abys zawsze iala takie nastawienie do zycia i ludzi ....Pozdrawiam i dziekuje za ten wpis...
to ja bardzo bardzo dziękuję, ten komentarz naprawdę dla mnie wiele znaczy.
UsuńŻyczę Pani oraz córce wiele siły i determinacji do walki - nawet, jeśli teraz jest trudniej, z pomocą i wsparciem tak wspaniałej mamy, na pewno uda się odnieść sukces!
trzymam mocno kciuki i z całego serca życzę, by było tylko jak najlepiej <3
Dziekuje Ci kochana bardzo .....bede z wielka uwaga sledziła Twoj blog i twoje pełne optymizmu wpisy...
UsuńIle masz wzrostu?
OdpowiedzUsuń170 cm
Usuńkolejny świetny post, wszystkie dziewczyny powinny brać z Ciebie przykład. Super! Teraz jesteś piękna. :) Zostań taka
OdpowiedzUsuńdziękuję! :*
Usuńszczerze marzy mi się, by inne dziewczyny z zaburzeniami odżywiania poszły podobną, do mojej, drogą, puszczając kantem anoreksję
Fenomenalny wpis! Oby mial duzy rozglos,bo naprawde jest tego wart!
OdpowiedzUsuńdziękuję baardzo :* :)
UsuńBardzo ciekawy wpis. Ja również przeszłam przez tą chorobę. Czasami nawraca, ale w towarzystwie znajomych czy chłopaka zapominam i cieszę się chwilą :) Mam nadzieję, że nie doprowadzimy już do takiego stanu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia! :)
to cudownie, mieć przy sobie ludzi, dzięki którym zapominamy o takich naszych troskach :)
Usuńpozdrawiam również :*
To na prawdę dobry wpis ! Jest to akcja uświadamiająca zagrożenie zaburzeniami odżywiania, prawda ? Podobną funkcję pełnią filmy edukacyjne puszczane np. w szkole, gdzie ukazuje się chudą, smutną dziewczynę i ogromne zainteresowanie jej rodziny. Przecież każdy podświadomie to zauważa i zaczyna traktować, jako sposób na zaistnienie. To dobry wpis, pokazujący, że wieczne poczucie winy nie ma sensu (a nagłówki fitblogów wciąż utrwalają w naszej naszej świadomości, że jeśli wymienimy " bezglutenowo- bezcukrowe pączki na chudy czwartek bez wyrzutów sumienia" na zwykłego będziemy wyrzucać to sobie jeszcze kilka dni). Bardzo dziękuję, jest mi jakoś lepiej w środku czytając coś ludzkiego, naturalnego, NORMALNEGO. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za ten komentarz! :) tak, akcja ma na celu uświadomić problem zaburzeń odżywiania - nie tylko wśród ludzi stojących po drugiej stronie choroby, tych ''z zewnątrz'' ale też (lub przede wszystkim)...samym chorym!
Usuńpo cichu liczę, że trochę osób zatrzyma się, zastanowi i zmieni swój sposób myślenia, marzy mi się :)
pozdrawiam ciepło również :*
GRATULACJE!!! Jesteś piękna nie tylko z powodu naturalnej, wrodzonej urody, ale przede wszystkim ze względu na Twoje podejście do życia. Tak trzymaj!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję, dziękuję :* :)
UsuńGratuluję! Jesteś piękna i czytając ten wpis czuć wielką mądrość :) Modlę się, żeby ta seria na twoim blogu pomogła innym :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! :) i ja też o tym marzę! :)
UsuńZdecydowanie życie po pokonaniu choroby jest lepsze!
OdpowiedzUsuńNa wszystkich zdjęciach, na których widać Cię po wygranej walce z tym potworem aż promieniejesz, wyglądasz przepięknie! Gratuluję Ci z całego serca, Kochana, wykonałaś olbrzymi kawał bardzo, ale to bardzo dobrej roboty! Oby tak dalej!
Popłakałam się czytając Twój wpis, bo sama wiem jak olbrzymim wyzwaniem jest pokonanie anoreksji. Na całe szczęście ja także wybrałam życie. Cieszę się, że tak otwarcie opowiadasz o swoich doświadczeniach, bardzo często gdy mówi się o zaburzeniach odżywiania nakłada się cenzurę na najmroczniejsze szczegóły tych podstępnych chorób, co według mnie jest błędne... Aż chyba sama odważę się w końcu napisać coś z własnej perspektywy.
dziękuję :* było ciężko, było mnóstwo momentów słabości i zwątpienia, ale...było warto! :)
Usuńoczywiście, też coś napisz i podziel się tym ze światem - bardzo chętnie to przeczytam! :)
nie ma co ukrywać takich histori - ludzie powinni je poznać, by wiedzieć, z czym walczyć :)
Teraz jesteś przepiękna. Najgorsze jest to, że oglądając te same zdjęcia w czasie i po chorobie widzimy zupełnie dwie inne osoby, mając anoreksję widzimy się jako "grube" nawet na zdjęciu, które po wyzdrowieniu ukazuje przed nami skórę i kości. Znam to z doświadczenia. Choc w zasadzie z tego okresu mam mało zdjęć, bo unikałam aparatu. Dodałabym jeszcze do wszystkiego komentarze ludzi na ulicy gdy widzą wychudzona osobę, sama ich nie zauważałam, ale znajomi i rodzice juz tak.
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań wybieram życie bez choroby! :*
dziękuję - i to samo mogę napisać o Tobie, Karolinko - piękna i silna :)
Usuńmasz rację, z tymi komentarzami to prawda, sama również ich nie dostrzegałam, ale najbliżsi wychwytywali i było im bardzo przykro...
teraz, jeśli usłyszę na ulicy jakiś komentarz, to raczej traktuję w kategoriach komplementu... ^^ ;)
pozdrawiam i ściskam, nigdy nie rezygnuj z tego, co zyskałaś :**
Świetny wpis, pokazuje dokładnie wszystko tak jak jest.Życie z anoreksją to nieustanne myślenie o jedzeniu i wszystkiego co z nim związane,super,że nareście ją pokonałaś.Patrząc na twoją walkę czuję motywację do walki z moją anoreksją,już dużo zrobiłam,ale trzeba jeszcze trochę zrobić:-). Gratuluję wygranej, i oczywiście życie bez choroby to najlepsze rozwiązanie ;-)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję - i czuję się szczęśliwa, jeśli moje wpisy mogą komuś pomóc - chcę, żeby stały się motywacją i inspiracją do zmiany swojego życia - a to jest do zrobienia - trzymam kciuki za Twoją walkę i ślę duużo pozytywnej, tęczowej energii :* <3
UsuńPrzechodziłam to samo - walczyłam 5 lat. Też pisałam na blogu o całej sprawie. Nie żałuję przejścia choroby, bo wiele mnie nauczyła. Przede wszystkim szacunku do życia i pokory.
OdpowiedzUsuńJesteś w stanie określić kiedy nastąpił u Ciebie przełom? Czy był taki moment że powiedziałaś dość chorobie, czy to proces, który powolutku prowadzi / prowadził do zdrowia rozłożony w czasie?
OdpowiedzUsuńMysle, ze jest silna osoba, ktora zauwazyla jak zycie przecieka jej przez palce i jak nie zacznie w koncu sie ogarniac to umrze zanim zacznie ZYC
UsuńPiękny post. Wyglądasz teraz świetnie!
OdpowiedzUsuńplatki-owsiane.blogspot.com
dziękuję, Kochana :* <3
UsuńA co jeśli nadal nie potrafię sobie z tym poradzić? Nie mogę patrzeć na swoje ciało, bo przytyłam, po kilku latach wychudzenia, przytyłam i znów nie mogę z tym życ. Juz było dobrze, osiągnęłam wagę zdrową, ale nadal chudą. Tyłam dalej i wróciłam do wszystkiego co było, coś już wygrałam, a znowu jestem na samym początku piekła...
OdpowiedzUsuńV.
pokochanie samej siebie jest najważniejsze - nie za wygląd, nie za powierzchowność - fajne ciało to jedynie dodatek do BYCIA. Najistotniejsze jest to, co mamy w sobie, co sobą reprezentujemy, o czym marzymy, co chcemy osiągnąć w życiu - to wytyczne, które prowadzą nas ku zdrowiu. Kiedy osiagamy stabilizacje na tym poziomie, łatwiej jest zaakceptować kilka (nie mówię, że duużo) dodatkowych kg. Wtedy osiągamy złoty środek - balans pomiędzy ciałem i duszą - o to chodzi w życiu.
Usuńjesteś przepiękna, rozkwitłaś z pączka w piękny kwiat, proszę Państwa czapki z głów :D
OdpowiedzUsuńojeej, aż się zarumieniłam. ^^
Usuńdziękuję najszczerzej :*
Podziękuj sobie :* :)
UsuńGratuluję Ci ogromnego sukcesu ! Na zdjęciach "po" jesteś taka piękna i szczęśliwa. Twój wpis bardzo mnie poruszył i zachęcił do walki, bo sama zmagam się z tą chorobą. Zdecydowanie wybieram życie bez choroby, pełne radości, uśmiechu i szczęścia. Jesteś bardzo silną dziewczyną i oby wszystko było już zawsze u ciebie dobrze !
OdpowiedzUsuńCałuję mocno <3
dziękuję i cieszę się niezmiernie, bo dokonujesz dobrego wyboru! :)
Usuńidź tą drogą - walcz o siebie i o swoje piękne, beztroskie życie :)
całuję, ściskam, pozdrawiam :* <3
Mogę spytać, dlaczego tak wolno przybieralas na wadze? 5kg w 7 miesięcy to naprawdę mało) ile kalorii jadlas? Ja teraz na 3000 tyję ponad kg tygodniowo i ciężko jest... Mam Wrażenie ze to za szybko. Ale chcę bardzo wygrać z chorobą.
OdpowiedzUsuńo kurcze, jak to obliczyłaś? :D Nawet sama się nigdy nad tym nie zastanawiałam... :)
Usuńw ramach cyklu będzie osobny wpis o dietach, w którym opiszę, co jadłam w okresie 'recovery'. Mój bilans mieścił się w przedziale 2000-2500 na dzień :)
3000 kcal też mi się czasem zdarzało - ba! - bywało nawet po 5000 dziennie. :)
Wiem, rozumiem, może wydawać Ci się za szybko, ale...pomyśl o tym w ten sposób.
Życie jest tylko jedno - po co więc to rozwlekać? Lepiej zrobić to szybko i dobrze i móc szybciej cieszyć się tym, co już tam na Ciebie czeka - tam, na końcu tej drogi, którą dzielnie teraz idziesz, do celu, jakim jest Twoje zdrowie. :)
trzymam kciuki za Twą walkę jak najmocniej, ściskam i całuję :*
Mam nadzieję, że pomożesz wielu osobom.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to jednym tchem. Piękniejesz w oczach, jestem z Ciebie dumna!
Kolejną notkę proszę z przepisem na wyjście z choroby!
dziękuję - czekam, aż i ja będę dumna z Ciebie! :)
Usuńhm...niezła propozycja z tą notką - ba, brzmi jak wyzwanie!
coś wymyślę! :)
Roksano, jesteś piękna! :)
OdpowiedzUsuńUrosły Ci piękne długie włosy, Twoja twarz stała się promienna i wreszcie uśmiechasz się do nas :)
Pamiętam, że wpadłam na Twojego bloga w okresie mojego nadmiernego odchudzania... Lipiec 2012.
Byłam blisko Any, ale okazałam się być zbyt "słaba" i zaopiekowała się mną Mia...
Teraz nie jest idealnie, ale jest o niebo lepiej, ale na to złożyło się wiele czynników, upadków i porażek, przelanych miesięcy i tysięcy zł.
W każdym bądź razie lubiłam do Ciebie zaglądać i zawsze się zastanawiałam w jakim momencie walki jesteś :) Cieszę się, że doszłaś tam, gdzie doznałaś szczęścia :)
Jesteś bardzo młoda, a więc i smukła :) goń chmury znad głowy! :)
Pozdrawiam Cię i ściskam mocno :) ;* ;*
Dajesz mi nadzieję :)
Wreszcie się doczekałem tych magicznych 53 kg :). Jestem z Ciebie bardzo dumny i... szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńZrób koniecznie z tych wpisów na blogu książkę. Jej sukces na świecie byłby pewny. Tati.
Przecież ty nadal masz niedowagę dziewczyno.
OdpowiedzUsuńgdzie? teraz zobacz na jej gruby brzuch i uda ?:P
Usuńhahaha :D
Usuń53 kg przy 170 cm to jest niedowaga. Ja przy 164 ważę kilogram więcej.
UsuńGratuluję!. Tak poważne zmiany w życiu wymagają wielkiej odwagi i samozaparcia, Tobie się udaje i wspaniale. Życzę Ci aby wszystko nadal szło ku lepszemu. Doskonale dobrane zdjęcia, oprócz widocznych zmian w sylwetce, widać coś o co walczy się najtrudniej: szczęście i radość z życia. Jeszcze raz gratuluję:)
OdpowiedzUsuńOd razu widać inną osobę na zdjęciach teraz, świetne porównanie, relacja, cała Ty. Normalne, zdrowe ciało, aż promienieje energią i szczęściem w każdej pozie. To radość widzieć, że udało Ci się przezwyciężyć psychikę anorektyczki! :)
OdpowiedzUsuńKochana, dziękuję Ci za ten wpis! :* Wiem, co to za choroba i powiem Ci, że Twój blog był dla mnie pewną motywacją w drodze do zdrowienia... Mam nadzieję, że nigdy już nie wrócisz do dawnych schematów i będziesz cieszyć się życiem, tak jak teraz. :) Udostępniłam oczywiście na facebooku.
OdpowiedzUsuńTeż jestem po tej chorobie, Twoja historia przypomina mi moją... wspomniałaś dokładnie o wszystkim, co spotkało i mnie. Mam nadzieje, że ustrzeże to inne dziewczyny przed NIĄ. Dzięki.
OdpowiedzUsuńja bym chciała schudnąć.. a nie wiem jak :( tzn znam te wszystkie rady i porady, tylko bardziej chciałabym mieć taką silną wolę takiej "anorektyczki" żeby wreszcie schudnąć a jest z czego bo jakieś 40 kg nadwagi :( mamusia mi zawsze powtarzała że mam się kochać taka jaka jestem :P i się kochałam, aż do czasu kiedy zauważyłam że nie podobam się facetom, koleżanki za plecami się śmieją :( choroba otyłości też jest problemem tak jak choroba anoreksji.. i jak tu znaleźć złoty środek -- by być naprawdę piękną, a przy tym zdrową i śliczną :) eh.. oszaleć można :/
OdpowiedzUsuńJesteś piękna.. Ja jako mama przechodzę to samo co przechodziła Twoja mama...Moja córka q zeszłym roku o tej porze ważyła 42 kg, chciała i chce być zdrowa, walczyła i nadal walczy z tą paskudna chorobą. Dzisiaj jej waga to 52 kg.ale są momenty zwątpienia, załamania, panika. Jedynie przy bliskiej osobie jaka jest jej chłopak czuje się wolna od choroby. Jestem z niej bardzo dumna,ponieważ sama też dostrzegła, że jej ciało się zmienia i nie chciała tak wyglądać. Zaczęła walczyć i walczy nadal. Marzę tylko by to co osiągnęła dzisiaj nie wróciło, żeby się nie zalamala, nie straciła siły i wiary. Jestem z nią w każdych momentach jej ciężkiego życia. Choć wyprowadziła się z domu, ponieważ przypominał jej o chorobie to jestem i wspieram ja każdego dnia jak tylko potrafię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i cieszę się,że wyszlas z choroby, że cieszysz się pięknym i kolorowym życiem.. Mam nadzieję i wierzę w to, że moja córka któregoś dnia również spojrzy na świat przez różowe okulary.
bardzo dziękuję!
Usuńi najmocniej trzymam kciuki za Pani córkę oraz Panią - życzę mnóstwo siły i wiary, do walki z chorobą, którą DA SIĘ pokonać na zawsze - a z pomocą tak wspaniałej mamy jest to o wiele, wiele łatwiejsze :)
Pozdrawiam i ściskam, przesyłając Wam dużo ciepłej energii :) :*
Wygladasz przepieknie ! Sama przeszlam przez to samo, zgadzam sie bardzo z tym co tu napisalas. Tak trzymaj <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, że dodałaś ten wpis... Zrozumiałam, że jestem za chuda i zobaczyłam w końcu te odstające kości i ramiona jak 6-letniej dziewczynki u siebie. Jestem anorektyczką. I postanowiłam dzisiaj, że zacznę jeść bez liczenia kalorii. Dzięki Tobie! Dziękuję, trzymajcie za mnie kciuki :)
OdpowiedzUsuńW jakim czasie udało ci się uzyskać prawidłową wagę ? Sama teraz walczę z anoreksją. Jak wyglądał u ciebie proces tycia , ile kilogramów przybierałaś miesięcznie i było łatwo ?
OdpowiedzUsuńMasz teraz piękne ciało i pewnie o sto procent lepsze życie. Mam nadzieję że mi też się uda , tak jak tobie
Bardzo motywujesz ! Dziękuje ci za to :)
trwało to ok. rok czasu, na miesiąc przybierałam ok 2 kg, ale bywało to różnie zupełnie :)
Usuńtakie ciało i takie życie - jest do osiągnięcia przez każdego ! Ty również możesz to wszystko mieć - i oczywiście, że Ci się uda !
Trzymam kciuki z całej siły, będzie super, wiem to! :*
Pozdrawiam i całuję :) <3
Dziękuję ci za odzpowiedź. Ja też bardzo w to wierzę że będzie okej :))
UsuńTobie się udało czego ci bardzoo gratuluję i podziwiam za siłę :)
To co piszesz na blogu serio bardzo mnie motywuje do codziennej walki :) jakoś dzięki tobie łatwiej mi z tym
Bardzo lubię Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam walkę jaką toczysz z chorobą i zachęcasz do walki innych, pozdrawiam :)
dziękuję Ci kochana :*
Usuńpozdrawiam Cię serdecznie! :) <3
ile masz wzrostu jesli mozna spytac? super motywacja, od jutra zaczynam recovery! :D i jeszcze jedno - ile jadłas kcal na recovery i jak zwiekszałas?
OdpowiedzUsuńmam 170 cm wzrostu :)
Usuńna recovery jadłam ok 2500 kcal, o mojej diecie w tym czasie są osobne wpisy ! :) http://www.teczawsloiku.pl/2016/02/jak-niejesc-dieta-po-anoreksji-czesc-iii.html
trzymam kcuki za Twoją recovery - pamiętaj, że na końcu drogi jest tęcza - Twoje zdrowie i prawdziwe piękno :) <3
Recovery to jedna wielka ściema - skok na główkę prosto w główno, ale powodzenia grubasom i jedzenioholikom
OdpowiedzUsuńszkoda, że anoreksja wyżarła Ci mózg i osobowość :(((
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńjedzenie jest super, a ja jestem grubasem, no i co? :)
Usuńi tak lubię ciastki <3
pozdrawiam, sfrustrowaną,
zamawiaj trumnę.
To że jesteś grubasem właśnie, tylko i aż to :D
OdpowiedzUsuńDzięki, zamówię wypasioną ale przynajmniej małą, ty zamawiaj skrzynię na 100 kg.
P.S. chyba ktoś inny jest tu sfrustrowany, bo atakujesz zajadle wszytskich ludzi, którzy myślą inaczej od ciebie, czyt. śmią mieć inne zdanie na omawiany temat. Są na świecie ludzie chudzi i grubi, tacy którzy się głodzą i tacy, którzy żyją aby jeść i wszyscy mają prawo żyć. Ty masz olbrzymie ego, uważasz się za guru i obrażasz nieustannie chude osoby- nie w sposób bezpośredni, ale każdy z tych artykułów jest bardzo "pro fat/food, pro recovery". Dlatego ja cię zaatakowałam, bo wk....ają mnie tacy ludzi, pomyśl przez chwilę CO i JAK miałaś poukładane w głowie przed "recovery" i wykaż minimum empatii do ludzi, którzy czują i myślą inaczej. Miniumum. Bo jeśli piszesz bloga, to chcąc nie chcąc stajesz się poniekąd osobą publiczną a to zobowiązuje. Nie mówię, żeby namawiać do odchudzania, niech każdy żyje jak chce, ale NIE UDAWAJ ŚWIĘTEJ i wszechwiedzącej i nie obrażaj ludzi. Tak naprawdę sama masz ze sobą problem i to widać, topisz go w jedzeniu i byciu pozytywną.
Zazdroszczę Ci tej siły w sobie. Ja wielokrotnie próbowałam walczyć, ale póki co nic z tego.Szukam pomocy od takich osób jak Ty w internecie, ale nikt nie odpowiada, albo nie chcę pomóc.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wytrwałości!
Halo! Jesteś Jeszcze? Odpisujesz? Czytasz?? Jesteś moją deską ratunku! Proszę Cię odpisz mi. Chciałabym z tobą popisać, ale bardziej prywatnie. Podasz mi cos, abym mogła sie z Tobą skontaktować? Nwm. E-mail, fb, albo nawet nr. Cokolwiek. Proszę Cię.
OdpowiedzUsuńhej :)
Usuńtak, napisz do mnie na mój mail teczawsloikublog@gmail.com :)
To chyba troll u góry ��
OdpowiedzUsuńZapraszam do przeczytania mojej historii:
OdpowiedzUsuńhttps://fightanawithme.blogspot.com/
https://www.instagram.com/lilafight/ zapraszam aby sie powspierać
OdpowiedzUsuńim chudsza tym ładniejsza
OdpowiedzUsuńCzytałam twój wpis wiele razy,ale ciągle to gdzieś we mnie tkwi
OdpowiedzUsuń