''Oto są ci, którzy marzą,
choć mogą wydawać się bezmyślni.''
Mia, La, La Land
Gdy pytasz mnie o marzenia, mówię, że większość z nich już się spełniła.
Mówię, że moje życie to marzenie, to ich realizacja, to czasem gonitwa za tym, co może się nigdy nie wydarzy, ale już samo dążenie do czegoś, jest jak spełnienie.
Wciąż nie mogę się nadziwić, jak sprawy się toczą, jak nabierają nowego tempa, znaczenia i wymiarów.
Jak wszystko się układa i ujawnia s e n s.
Jeszcze dwa dni i będę znów na nowej drodze, w nowym miejscu i czasie, z nowymi myślami dopisując karty niezwykłej przygody mojego życia.
Zimna Norwegio, bądź moim kolejnym spełnieniem.
Staram się trochę wprawić w klimat, i mimo, że śnieg topnieje, piekę norweskie bułeczki wypełnione ciepłym, domowym budyniem waniliowym, oblane słodkim lukrem i chrupiącymi wiórkami kokosa...
Zima już nie jest taka zła - jest słodka, otulona cieplejszymi promieniami słońca i nową nadzieją.
Te bułeczki roztapiają każdy lód i grzeją wyziębione serca.
Tak właśnie smakują marzenia.
przepis na norweskie bułeczki podejrzałam na Moich Wypiekach
Skoleboller - norweskie budyniowo-kokosowe bułeczki
/8 drożdżowek/
- 160 ml mleka
- 25 g masła roztopionego
- 250 g mąki pszennej
- 30 g cukru
- 0,7 łyżeczki zmielonego kardamonu
- dwie szczypty soli
- 10 g świeżych drożdży lub 4 g suszonych
- 1 jajko, roztrzepane
Mleko przelać do garnuszka. Podgrzać do letniej temperatury. Do letniego mleka dodać masło, cukier, roztrzepane jajko, wymieszać.
Mąkę pszenną wymieszać z suchymi drożdżami (ze świeżymi najpierw zrobić rozczyn), dodać sól, kardamon, następnie mleko wymieszane z resztą składników. Wyrobić ciasto, odpowiednio długo, by było miękkie i elastyczne. W razie konieczności dosypać 3 łyżki mąki (nie więcej). Uformować z niego kulę, włożyć do oprószonej mąką miski, odstawić w ciepłe miejsce, przykryte ściereczką, do podwojenia objętości (około 1,5 godziny).
/ciasto drożdżowe można też na wyrastanie schować do lodówki, na całą noc, uprzednio przykrywszy je szczelnie folią spożywczą, by nie wyschło; rano uformować bułeczki/
budyń:
- 2 żółtka
- 20 g mąki ziemniaczanej
- 250 ml mleka
- 30 g cukru
- 1 łyżeczka cukru wanilinowego
W garnuszku zagotować 200 ml mleka z połową cukru.
W miseczce utrzeć żółtka z pozostałym cukrem, aż będą białe i puszyste. Dodać do nich mąkę i 50 ml mleka, zmiksować. Wlać na zagotowane mleko, gotować, cały czas mieszając, aż krem zgęstnieje. Pogotować minutę, ściągnąć z palnika. Dodać ekstrakt z wanilii i wymieszać.
Przykryć folią spożywczą, w taki sposób, by nie wytworzył się kożuch (folia powinna dotykać kremu). Odstawić do ostudzenia. Schłodzić w lodówce.
Wykonanie
Wyrośnięte ciasto podzielić na 8 równych części. Uformować okrągłe bułeczki, ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia bądź matą teflonową, w sporych odległościach od siebie. Przykryć, pozostawić w cieple do podwojenia objętości.
Gdy bułeczki podwoją objętość, dnem szklanki zrobić w każdej z nich wgłębienie, przyciskając szklankę mocno, praktycznie do samej blaszki (ciasto powinno być dość cienkie w tym miejscu), następnie wypełnić budyniem.
Piec w temperaturze 190ºC przez około 15 minut. Gdyby zbyt szybko się brązowiły, obniżyć temperaturę o 10 stopni. Wyjąć, ostudzić na kratce.
dodatkowo:
- 1, 5 szklanki cukru pudru
- 2 łyżki gorącej wody
- wiórki kokosowe, do oprószenia
P.S. Od miesiąca na fejsbuku istnieje moje drugie, młodsze dziecko -
Myśli szeptane, szepty myślane. :)
Zapraszam do polubienia, po więcej prze-myśleń! :) KLIK!